Przeprowadzając się do Chile nie przeżyłam dużego szoku kulturowego. Całkiem szybko poczułam się jak w domu pomimo tego, że nie wszystko funkcjonuje tu przecież identycznie jak w Polsce. I dobrze, że jest trochę inaczej! Co to by było za rozczarowanie przemierzyć połowę świata, by zobaczyć, że jest tak samo 🙂 Z drugiej strony mieszkanie w Chile nauczyło mnie kilku nowych rzeczy. Od tych ekstremalnych po drobiazgi. I was zapewne też nauczy, jeśli zawitacie tu na dłużej. W końcu podróże kształcą 🙂 Oto moja subiektywna i niechronologiczna lista.
15 rzeczy, których nauczysz się mieszkając w Chile:
1. Nauczysz się jak żyć z trzęsieniami ziemi. W nocy, nad ranem, kiedy bierzesz prysznic, kiedy jedziesz windą, kiedy pływasz w basenie. Trzęsienie ziemi może przyjść w każdej chwili. Przestaniesz o tym myśleć, choć nie przestaniesz pamiętać. Będziesz mieć w domu specjalne miejsce na świece (bynajmniej nie na romantyczną kolację:) i buty przy łóżku. Nauczysz się też, że wszystkie ruchy ziemi poniżej 6 w skali Richtera to 'tylko’ wstrząsy i w ogóle nie warto panikować.
2. Nauczysz się jak żyć pod jednym dachem ze śmiertelnym pająkiem. Araña de rincón jest dość nieśmiała, ale jak już Cie dziabnie to śmiertelnie, o ile nie przyjmiesz w porę serum w najbliższym z możliwych szpitali, który serum ma. Pająk żyje w co trzecim chilijskim domu, choć niektóre statystyki mówią nawet o 80% gospodarstw. Jeśli masz szczęście i nie spotykasz go w domu, to na pewno przyjdzie Ci spędzić z nim choć jedną noc, świadomie czy nieświadomie, w jakimś domku nad morzem, chatce na wczasach na wsi czy będąc w gościach. Pamiętajcie, ręczniki i ubrania lepiej w Chile najpierw potrząchnąć. Więcej tym pająku pisałam tutaj: http://tresvodka.com/tag/arana-de-rincon/
3. Nauczysz się świadomie 'spóźniać’ na spotkanie. Kiedy ktoś się spóźnia i mówi, że już dojeżdża, wiesz, że spokojnie masz jeszcze pół godziny. On czy ona dopiero wychodzi z domu.
4. Nauczysz się, ze czerwone światło nic nie znaczy. Chilijczycy ryzykują życie, dosłownie, by przejść przez ulicę kilka sekund wcześniej. Jako kierowca nauczysz się za to, że nie warto trąbić. To nic nie daje.
5. Nauczysz się, że awokado można rozsmarowywać jak masło. I jest pyszne!
6. Nauczysz się obierać pomidory ze skórki. Zawsze. Bo inaczej nikt ich w Chile nie zje.
7. Nauczysz się wypijać wino do końca butelki. Nie będziesz zostawiać połowy butelki na inny dzień, a już broń boże wstawiać jej do lodówki.
8. Nauczysz się grillować mięso na tysiąc sposobów, a Chilijczycy nauczą się od Ciebie, że można grillować również warzywa.
9. Nauczysz się, że właściwie każde słowo w chilijskiej odmianie hiszpańskiego ma podwójne dno. Będziesz pewna, że to drugie dno ma zabarwienie erotyczne i dlatego wszyscy się właśnie śmieją.
10. Nauczysz się powiedzieć tą samą rzecz na milion sposobów. Kiedy Chilijczyk jest zmęczony może powiedzieć 'Estoy cansado’, ale też 'Estoy agotado’, 'Estoy raja’, 'Estoy lona’, 'Estoy muerto’, 'Tengo tuto’, 'Se me echó la burra’, 'Se me echó la yegua’. I to tylko jeden kontekst z tysiąca.
11. Nauczysz się miliona barwnych porównań. Z jednej strony Chilijczycy uwielbiają skracanie wyrazów i zjadanie końcówek, z drugiej nagminnie stosują długie porównania. Gdy ktoś jest głupi, powiedzą Más tonto que una puerta (Głupszy niż drzwi) , gdy coś jest brzydkie – Más feo que pegarle a tu mamá (To brzydsze niż uderzyć swoją matkę). Gdy chcą podkreślić, że coś jest suche powiedzą Más seco que piojo de muñeca (Bardziej suche niż wesz lalki) albo Más seco que escupo de momia (Bardziej suche niż splunięcie mumii), a kiedy ktoś jest bardzo punktualny – Más puntual que novia fea (Bardziej punktualny niż brzydka narzeczona). Lista nie ma końca! 🙂
12. Nauczysz się mówić wszystkim po imieniu. Nawet szefowej Twojego chłopaka, nawet jeśli na początku nie przechodzi Ci to przez gardło, bo w końcu ma 50 czy 60 lat. Może to przywilej cudzoziemców, może nie zawsze i wszędzie, ale dystans między ludźmi w różnym wieku jest tu na pewno duży mniejszy niż w Europie. Ja do teścia mówię Juanito, czyli Jasiu 🙂 choć w tym wypadku mam chyba jednak specjalny przywilej.
13. Nauczysz się witać ze wszystkimi buziakiem w policzek. A nawet uściskiem. Potem uścisk dłoni w Polsce wyda się ekstremalnie zimny.
14. Nauczysz się, co to znaczy nocne życie, czyli, że na miasto nie warto wychodzić wcześniej niż o 1 w nocy. Kiedy Ty o 3 nad ranem chcesz już zmywać się do domu Chilijczycy bawią się w najlepsze i jeśli chcą wyjść z baru o tylko po to, żeby iść do… następnego albo przenieść się na dyskotekę 🙂
15. Nauczysz się tańczyć cueca. Mówi się, że taniec narodowy Chile przypomina taniec godowy koguta i kury. On się zaleca, ona się niby opiera. Brzmi zabawnie czy głupio? Jeśli nie z własnej woli to na pewno na którejś imprezie z procentami ktoś pokaże Ci kroki i zatańczysz cuecę choć raz w życiu 🙂
Więcej o chilijskich obyczajach i tradycjach znajdziecie na blogu TUTAJ.
A Wy czego nauczyliście się w swoich krajach, jeśli mieszkacie poza Polską?:) Podzielcie się w komentarzach!
Gdyby nie te pająki to myślę, że spodobałoby mi się życie w Chile! 🙂
Te pająki to rzeczywiście nic przyjemnego, choć przez ponad 4 lata widziałam tylko dwa czy trzy i to w gościach. Za to jak się je ma w domu to jest słabo :/
Ah, tymi pajakami mnie odstraszylas!!!! Pytanie: skad wiesz, ze cie akurat ugryzl pajak? Ja przy kazdym ugryzieniu bym pewnie leciala do szpitala;)
Bo Cię będzie bardzo bolało:) Zacznie być czerwone, a potem zielone i w ogóle brzydkie 🙂
o ja…. a Tobie sie to przytrafilo?
Na szczęście nie! Ale kiedyś poświeciłam chwilę tematowi (jak się tylko o tym pająku dowiedziałam) i opisałam co nie co tu: http://tresvodka.com/2010/10/06/arana-de-rincon-smierc-w-godzine-trentoonline/ Dla odważnych jest link ze zdjęciami miejsca po ukąszeniu…
Bardziej suche niż wesz lalki rozłożyło mnie na łopatki! Faktycznie Chilijczycy są mistrzami porównań hahhaha 🙂
Są naprawdę kreatywni:) Z wszą znam jeszcze jedno: czarniejszy niż wesz górnika 🙂
Świetny artykuł, oby więcej takich. Napisz coś więcej proszę o tym spóźnianiu na spotkania vs. pośpiech na ulicach. Czy są po prostu ” z ducha” niezorganizowani, czy jak?
Dzięki! 🙂 Co do niezorganizowania to Chilijczycy są całkiem poukładani w porównaniu z innymi Latynosami. Spóźniają się, ale nie aż tak bardzo i wszystko raczej działa tu niż nie działa 🙂 Z drugiej jednak strony to wbieganie na ulicę tuż przed pędzącym samochodem czy autobusem przypomina armię kamikadze. Najgorsze jest to, że robią tak również czasem matki z wózkami. Co ciekawe, z moich obserwacji wynika, że to nie zawsze jest pośpiech z jakiejś konkretnej przyczyny. Po prostu im się chyba nie chce czekać…
A jakie przekonanie panuje w stosunku do pomidorów ze skórką, że ich z nią nie jedzą?
Zdaje się, że pomidory obierają na wszelki wypadek. Jakby w skórce mogły być toksyny czy inne chemikalia. Ale jabłek i innych owoców już na przykład nie obierają, więc wciąż mnie to zastanawia 🙂
Świetna lista, ciekawe jak by Polacy się zachowali gdyby w Polsce było trzęsienie ziemi o sile 5 stopni 😀