Ostatnie miesiace uplywaja pod znakiem Santiago. To czas zarabiania, odkladania i naprawiania szkod na koncie 馃檪 To tez czas tzw. prawdziwego zycia, czyli poznawiania chilijskiego systemu od srodka, nie tylko jako turysta i bywacz imprez, ale i osoba, ktora tu pracuje, zarabia, protestuje, studiuje (robie tu podyplomowke z muzyki Ameryki Lacinskiej!) i porusza sie w sieci zleznosci. Zdarzaja mi sie ino weekendowe wypady nad morze.
Jako ze planow podrozniczych mam wiele, pracuje teraz 6 dni w tygodniu. Nie jest to orka od rana do wieczora, blizszy jest mi tryb freelance, ale wzielam sobie na glowe sporo, wiec owo prawdziwe zycie mnie troche wsiorbalo. Kazda wolna chwile wypelniaja wspomniane studia, na ktore musze czytac, sluchac, ogladac, pisac, dociekac, pisac eseje.. Super ciekawe, kto mnie zna wie, ze muzyka tej czesci swiata to moj topic, ale czasochlonne. Zwlaszcza, ze wszystko jest po hiszpansku. Ale skoro i tak siedze narazie na tylku, to postanowilam wziac byka za rogi:)
Na blogu zaleglosci.. Chocby moim studiom i tamtejszej grupie nalezyc sie oddzielny post. System edukacji moge zreszta ocenic z 5 stron: studenta, nauczyciela, dziennikarza, cudzoziemca i dziewczyny chilijskiego profesora. Czuje sie w obowiazku znalezc wieczor, zeby siasc i to wszystko chocby z grubsza opisac, zwlaszcza, ze zdaje sie, ze to przelomowy czas dla chilijskiej edukacji. Sledzacy mojego Facebooka wiedza o regularnych coraz brutalniejszych strajkach studentow na ulicach Chile, od kwietnia. Moze ktos slyszal moje korespondencje zagraniczne dla Chilli ZET. Jak rowniez o mojej glupio-madrej akcji ze znalezieniem sie w srodku policyjnej oblawy, o krok od deportacji. Tak tak, akcja Rambo zasluguje na swoj slad na blogu:)
Reasumujac, plan jest w toku: skosic ile sie da, a potem troche zluzowac i pojezdzic.. 'Potem’ znaczy聽 przyszly rok, zaczynajac wlasciwie od koncowki tego, czyli grudniowej wyprawy do Polski. Stamtad chcielismy z C. jechac do Egiptu, wykorzystujac obecnosc po drugiej stronie polkuli, ale sytuacja polityczna pokrzyzowala nam plan. Stanelo na Turcji i Wloszech, bilety juz sa:) W lutym wracamy do Chile, skad mielismy leciec do Buenos Aires… ale przefantastyczna linia GOL pobrala nam pieniadze z konta, za to odrzucila booking. W miedzyczasie ceny skoczyly, wiec znowu trzeba cierpliwie polowac na okazje. To styczen, ale przyznac musze, ze nosi mnie ostatnio juz mocno i zaplanowane mamy tez wyprawy jeszcze w 2011:)) Pod koniec miesiaca聽 bierzemy plecaki i ruszamy na poludnie Chile, a w grudniowy dlugi weekend, rzutem na tasme przed Polska, jedziemy na eskapade i chcemy sie wspiac na wulkan. Czuje juz w powietrzu powrot na podroznicze szlaki, to mi pozwala przertwac bez wiekszych narzekan czas biznes woman.
Oficjalne back on the track zaliczylam w zeszly weekend. Niedzielny wypad do Caj贸n del Maipo naladowal mi akumulatory. Trudno uwierzyc, ale widoki, ktore widac na zdjeciach to tylko godzina drogi od Santiago… Zeby dojechac do tej cudownie turkusowej wody doliczyc trzeba jeszcze godzine po niezbyt przyjazdej drodze, ale warto! Embalse el Yeso, zbiornik wodny, powstaly na skutek tamy w Andach, lezy na wysokosci 2800 m n.p.m. w Andach., wiec latwo nie ma, ale聽 dziesiecioletni opel dal rade:) To stad Santiago czerpie wode.. Powietrze jest suche, wiatr silny, a slonce mocne, ale to co uderza najbradziej po wyjsciu z samochodu to cisza i spokoj. Slychac tylko szum kaskad i rzeki.
Poczulam sie tak, jakby wrocila na chwile na Pustynie Atacama. Nowym czytelnikom bloga, ktorzy poznaja dopiero uroki Chile i moje opowiesci polecam zajrzec do poprzednich wpisow, chociazby tu:
http://trentoonline.blogspot.com/2010/06/san-pedro-de-atacama-preludium.html
http://trentoonline.blogspot.com/2010/06/san-pedro-de-atacama-preludium.html
To tyle na dzis, zostawiam Was z moja usmiechnieta twarza i wracam do pracy:)