CO DOBREGO JADŁAŚ W CHILE? – pytacie dość często i w mailach i na miejscu, kiedy odwiedzacie Santiago. Kuchnia chilijska jest raczej prosta. Nie używa się tu wielu przypraw, a połączenia i sam proces gotowania są zazwyczaj mało skomplikowane. Dania opierają się głównie na mięsie i warzywach, owocach morza i ziemniakach. To co warto jednak zaznaczyć, to fakt, że kraj pochwalić się może wspaniałą jakością składników i czasem niewiele potrzeba, by danie było smaczne. Całość idealnie dopełni lampka wina, obowiązkowo chilijskiego.
Ciągnące się wzdłuż kraju wybrzeże daje ogromny wybór owoców morza i ryb. Chile ma świeże warzywa i soczyste owoce właściwie przez cały rok. Tutejsze oliwki i olej z oliwy eksportowane są na cały świat (podobnie jak łosoś). Kraj ma też fantastyczne i doceniane na świecie wina. Choć w Chile je się dużo (typowa porcja jest dla mnie o połowę za duża), i niestety je się też dużo smażonego, przy odrobinie poszukiwań i asertywności („poproszę bez cukru” vel „poproszę bez majonezu”) można wydobyć z chilijskiej gastronomii to co najlepsze. Choć brakuje mi w tutejszych potrawach wyrazistości (ja lubię pikantnie, ostro i z przyprawami), można w Chile dobrze zjeść. Można też znaleźć kilka ciekawych, oryginalnych dań.
Pisałam już o polskich tropikalnych smakach, czyli połączeniach popularnych w Polsce, ale zaskakujących dla Chlijczyków (post: POLSKIE SMAKI TROPIKALNE). Dziś na odwrót. Przygotowałam listę 10 chilijskich, kulinarnych kombinacji, które uważam za oryginalne bądź charakterystyczne dla tego kraju. Niektóre pewnie z miejsca Was zaciekawią, na inne może nieco się skrzywicie, ale na pewno wszystkich warto choć raz spróbować przybywając do Chile.
Pozdrawiam przy okazji Asię z Raciborza, która wysłała mi niedawno bardzo miłego maila i zmotywowała do napisania w końcu tego posta:)
CO WARTO ZJEŚĆ W CHILE – TOP 10
1. Pastel de choclo
foto: www.doncucharon.com
To mój faworyt, bo takiego zastosowania kukurydzy nie znałam wcześniej, do tego bardzo mi ta kombinacja smakuje. „Pastel de choclo”, czyli ciasto/placek z kukurydzy to zmielona kukurydza (z odrobina masła, ewentualnie mleka i odrobiną cukru), zapieczona w piekarniku w glinianej, okrągłej formie. Dziobiąc warstwę widelcem w każdym jej rogu znajdziemy inne niespodzianki – kawałek kurczaka, rodzynki, jajko na twardo, oliwki i „pino”, czyli mięso mielone zasmażane z cebula i merquén (tutejszą przyprawą ze zmielonej papryczki chilli). Brzmi smacznie? Na pewno oryginalnie.
Uprzedzam, że trzeba być głodnym, żeby się z tym daniem zmierzyć i tego dnia raczej już nic potem nie zjemy 🙂
Przepis na pastel de choclo od mojej chilijskiej, siedemdziesięcioletniej teściowej jest już na blogu, o tutaj.
2. Pastel de jaiva – coś dla fanów kraba
foto: nova.cl
W wyglądzie i technice zapiekania podobny jest do pastel de choclo, tyle że tym razem zapiekane są kawałki kraba z parmezanem. Tu nie ma tylu niespodzianek pod spodem jak w poprzednim daniu, jest za to odrobinie pikantniej (dają trochę pieprzu). W każdej knajpie konsystencja i smak potrawy będzie nieco inna, ale jeśli nie będziecie mieli pecha to będzie pycha!
3. Humitas – ponownie kukurydza
thecudfood.blogspot.com
To chyba drugi mój typ chilijskiego dania po pastel de choclo. Masa kukurydziana (dość wilgotna) z odrobiną bazylii zawinięta jest tutaj w liscie kukurydzy i związana sznureczkiem, po czym ugotowana i zaserwowana z sałatką z pomidorów. Pycha, ale zapycha!
Humitas je się również w Ekwadorze (i innych krajach Ameryki Łacińskiej), choć tam masa jest bardzo sucha i w ogóle nie przypomina w smaku kukurydzy, a raczej mączne ciasto ugotowane na parze. Wolę humitas chilijskie, choć obydwu warto spróbować.
Więcej o humitas wraz z przepisem znajdziecie na blogu TUTAJ.
4. Sopaipilla – wkraczamy w tzw. street food
„Sopaipillas” to okrągły, mały placek na bazie mąki i dyni, smażony na głębokim oleju. Obok empanady i „completo” to najpopularniejsza chilijska przekąska, sprzedawana na ulicy. Za 100 peso (6 groszy!!) można sobie sprawić swieżo usmażoną sopaipillę, a na nią pacnąć trochę musztardy albo „pebre” (chilijska przystawka na bazie pomidorow, cebuli i kolendry- przepis już wrzucałam TUTAJ) Można też placek zjeść sam albo wymyślić swoja wersję: ja próbowałam go w domu z dżemem, a innym razem z serem żółtym, na co Chlijczycy raczej zareagowali zdziwieniem, ale mi smakowalo:)
Od razu zaznaczę, że jak z każdym street foodem, należy mieć się na baczności i raczej nie kupować sopaipilli z przypadkowej, niesprawdzonej budki czy podejrzanego sprzedawcy na rogu. Sami Chlijczycy nazywają takie „toksyczne sopaipilla” – toxipillas 😉 Jeśli jednak kolejka przy ulicznym sprzedawcy jest duża to raczej śmiało kupujcie.
Sopaipilla jest też bardzo ciężka dla żołądka, jak sie pewnie domyślacie. Ja mogę zjeść na raz jedną, co najwyżej dwie (i to nie za często). Kiedyś zjadłam 4 w przeciągu dnia, bo teściowa podarowała nam koszyk domowych placuszków na weekend, i nie moglam spać w nocy z przejedzenia 😛
5. Hot dog z awokado – czyli pełne zaskoczenie
Nigdy nie przepadałam za hot dogami, głównie ze względu na parówkę, której skład mnie raczej odrzuca. Wszystko zmieniło się w Chile, kiedy sprobowałam wersji z awokado i pomidorami, czyli najpopularniejszej tu, zwanej „completo italiano” (italiano, od kolorów włoskiej flagi). Odkryłam, że to bardzo smaczne połączenie. Chilijczycy kładą na to jeszcze tonę majonezu (w tych właśnie momentach przyda się „poco mayo por favor”), ale można też pacnąć musztardę czy „ají de color” (bardzo pikantny sos na bazie chili).
Hot dogi są w Chile bardzo popularne – istnieją tu do nich specjalne, plastikowe podstawki, żeby się nie przewracały! Są też niedrogie (ok. 6 zl za jednego). Fanom bułki z parówką polecam wybrać się do tutejszej sieci Dominó, spejalizujacej się w hot dogach. W ofercie mają ok. 15 kombinacji, np. z jajkiem (turca), z kapustą i kiszonym ogórkiem (completo), z mięsem zamiast parówki (as) i mój typ: brasileña – z serem zółtym i awokado (+ musztarda!)
Nadal nie jem hot dogów zbyt często, ale przyznam się wam, że po kilkunastu tygodniach przerwy przychodzi dzień, że biegnę ochoczo do Dominó 🙂
Przepis na completo italiano jest już na blogu – O TUTAJ.
WARIACJE:
- SOPAIPLETO – sopaillpilla skrzyżowana z completo! 😉
- PAPAPLETO – czyli hot dog z frytkami w środku!! Popularny w Valparaiso.
6. Palta Reina – królewskie awokado
www.fortheloveofcooking.net
W Chile awokado (palta) jest mięciutkie jak masło, pięknie zielone i smakowite. Nic dziwnego, że ma swoje stałe miejsce w tutejszej kuchni. O „palta reina” – awokado nadziewanym tuńczykiem – juz pisałam na blogu. Wrzucałam nawet przepis, z którym poradzą sobie nawet najmniej doświadczeni kucharze 🙂 Dla Chilijczyków to przystawka przed obiadem, dla mnie obiad 🙂 Palta reina jest szybka do przygotowania, potrzebujemy tylko awokado, tuńczyka z puszki, łyżkę majonezu, odrobinę cebuli i pieprzu… Palta świetnie komponuje się z pomidorem, więc polecam położyć sobie obok plasterek, a pod spód dania sałatę i viola. Szybkie danie gotowe.
W niektórych miejscach możecie też spotkać awokado nadziewane krabem.
7. Churrasco italiano – dużo więcej niż hamburger
foto: eldinamo.cl
To coś na wielkiego głoda! Churrasco italiano to coś pomiędzy wielką kanapką a hamburgerem, tylko dużo lepsze od nich wziętych razem 🙂 Pomiędzy połówkami wielkiej bułki (często pieczonej na miejscu) znajdziecie podgrillowane plastry soczystej wołowiny, pure z awokado, pomidora i majonez (oczywiście). Przyznam, że kanapka jest pyszna, choć dla mnie co najmniej dwa razy za duża. Przekonali się do niej nawet Ci turyści, którzy nie przepadają za” bułą z mięsem”, a których zabieram np. do Feunte Alemana.
Churassco italiano znajdziecie w większości chilijskich knajp (tych z lokalną kuchnią). Spróbujcie, nie pożałujecie 🙂
8. Paila marina albo jardín de mariscos – może owoce morza?
fongandcarolyn.blogspot.com
W tym przypadku nie wypowiem się za wiele, bo nie przepadam za owocami morza. Raz na jakiś czas zjem krewetki, lubię kraba, lubię „machas a la parmesana” (małże zapiekane w piecu w białym winie i parmezanie) i „locos” zwane po polsku suchotką (bo przypominają nieco teksturą kurczaka), ale zdecydowanie bardziej wolę ryby. Jeśli jednak lubicie wszelkie pełzające rzeczy wyławiane z morza to polecam spróbować typową chilijską zupę „paila marina”. Będzie do dla was pływający raj. Inną potrawą, którą zajadają się często oprowadzani przeze mnie turyści (jak i sami Chilijczycy oczywiście) to „Jardín de mariscos”, czyli talerz wypełniony po brzegi wszystkim tym co najlepsze w chilijskiej części Pacyfiku. To dobry sposób, żeby zamawiając jedno danie spróbować po trochu wszystkiego.
9. Curanto – kulinarna ceremonia na południu Chile
To danie się nie tylko je, ale i celebruje. Zwykle przygotowuje je kilka osób i to w dość oryginalny sposób. Trzeba wykopać w ziemi głęboki dół, którego dno wypełnia się kamieniami. Kamienie rozgrzewa się do czerwoności, a potem wrzuca po kolei różne składniki: owoce morza (czasem też ryby), mięso (wołowe, wieprzowe, kurczak), kiełbaski, placki mączne, ziemniaki i warzywa, np. bób czy groszek. Każdą warstwę przykrywa się wielkimi liściami roślin o nazwie „pangue” albo „nalca” bądź liściami kapusty. Na koniec wszystko to przykrywa się szczelnie zamieniając rozgrzany dół w naturalny garnek ciśnieniowy. Brzmi ciekawie, prawda? Przygotowanie curanto nieco trwa, więc przy okazji całe gotowanie zamienia się w towarzyskie spotkanie.
Curanto można zamówic w niektórych restauracjach, przygotowują je właśnie w garnkach ciśnieniowych. Warto jednak wybrać się do takiej, która ma warunki (a najlepiej i doświadczenie) do organizowania tradycyjnego sposobu gotowania. Łatwiej jest znaleźć takie miejsce na południu Chile, zwłaszcza na wyspie Chiloé, skąd curanto pochodzi.
10. Mil hojas albo inny deser z „manjarem” – zasłódź się!
„Manjar” to masa karmelowa (mleko skondensowane w puszce gotowane 2 godziny), wszechobecna w Chile we wszelkich deserach. Jakie to słodkie! Gęste! Klejące! Manjar dodawany jest właściwie do wszystkiego co znajdziecie w cukierni: ciast (np. „brazo de reina” czy „mil hojas”), ciasteczek i rożków („alfajores”), naleśników, pączków („berlin”) i jako nadzienie do „churros” (rurek ze smażonego na głebokim tłuszczu ciasta). Te ostatnie akurat lubię, ale chyba dlatego, że w tym przypadku ciasta jest jednak więcej niz manjaru. Raz na jakis czas mogę zjeść też nalesnika z taką masą.
Przy deserach nie jestem jednak obiektywna, bo ja nie przepadam za słodkim. A jeśli już , nie za AŻ TAK słodkim… Znam za to osoby, które manjar jedzą łyżkami prosto z puszki:) Ja jednak przez te manjarową wszechobecność w Chile zaczęłam sama piec ciasta…
Tutaj znajdziecie przepis na typowe chilijskie ciasto MIL HOJAS
*11. Empanada
nirvino.cl
Daję gwiazdkę, bo empanadę znajdziemy w wielu krajach Ameryki Łacińskiej. Jest się ją również w Hiszpanii. W każdym kraju empanada jest jednak nieco inna, a w Chile jest na tyle popularna, że ma nawet swoje święto. Zamknie więc mój mini przegląd chilijskich smakołyków.
Na oko wygląda jak smażony na głębokim tłuszczu pieróg (tak, wszystko w Chile musi być smażone na głębokim tłuszczu!). Masa jest jednak nieco inna, z mąką, jajkiem i smalcem na czele. Co do nadzienia – w Chile najpopularniejsza jest „empanada de pino” (z mięsem, cebulą, oliwkami i merquén), z serem „de queso” (tu masa jest nieco inna, jakby francuska, ale smażona na tłuszczu….), „de champiñones y queso” z serem i pieczarkami (mniam!), „de camarones” z serem i krewetkami (mniam!), „de mariscos” z owocami morza (zwłaszcza na wybrzeżu) czy ze szpinakiem i serem. Każdzy ma inny sposób zawiajania ciasta i może miec nieco inną mase. Czasem można trafić wersje „empanda de horno”, czyli pieczonej w piecu.
Empanady przygotowuje się na niedzielny obiad w domu, ale jest to też chyba najpopularniejszy street food. W Chile istnieje też empanadowy fastfood – Terragona. Muszę przyznać, że ichnejsza serowo-krewetkowa i serowo-pieczarkowa jest całkiem dobra… A niech to 🙂
Aha, empanady nie je sie sztućcami! Jak to mówią Chilijczycy, empanady i kobiety bierze się gołymi rękoma…
/Zdjecia tym razem pozbieralam z internetu. Źródła w opisie zdjęć/
Które przepisy chcielibyście poznać szczegółowo? Będę sukcesywnie je dodawać, zaczynajac od pastel de choclo według przepisu mamy Claudia, na które czeka Karola L. 🙂
MOGĄ CIĘ ZAINTERESOWAĆ:
Gdzie zjeść w Santiago „coś chilijskiego” – 10 miejsc w centrum
Ojej, dziękuję i kolejny raz także pozdrawiam ;)) A to wszystko brzmi tak smacznie! Zgłodniałam ;/ Czekam na przepis na humitas, bo wygląda i brzmi super.
🙂 Przepis na humitas jest na blogu tutaj: http://tresvodka.com/humitas-prekolumbijskie-golabki-przepis/ Smacznego! 🙂
Humitas sa bardzo latwe! Wrzuce niedlugo przepis 🙂 Pozdrowienia i jeszcze raz dzieki za maila/maile 🙂
Kolejny dowód na to, że szczęściu trzeba i można pomagać inspirujący, ciekawy post
Dziękuję i smacznego! 🙂
Moje pierwsze skojarzenia z jedzeniem w Chile było: „jak to można zmiksować?”. To wtedy gdy na rybnym markecie zjadłam zupę ze wszystkim (mięso z rybą i owocami morza). Pastel del choclo z mięsem i owocami morza też było dla mnie zaskoczeniem i nie mogłam się do niego przekonać. Empanady pokochałam, hot-dog completo również dziwne ale fajne, wszystkie kanapki a la hamburger super syciły, no a na takie smakołyki jak na Twoich zdjęciach niestety nie natknęliśmy się, a szkoda.. teraz aż cieknie mi ślinka..
Musicie wrócić! Na blogu jest post o tym, gdzie polecam spróbować typowo chilijskich dań, będąc w Santiago. Następnym razem więc na pewno się uda 🙂
Hahah hot dog i hamburger z awokado 🙂 Taka troszkę zdrowsza wersja naszych fast foodów. Chętnie bym spróbowała!
Myślę, że byś nie pożałowała! 🙂
Ja czekam na WSZYSTKIE przepisy! Jak zobaczyłam hot doga z avocado… I te wszystkie inne pyszności… No, Kochana, ale mi narobiłaś apetytu!
Postaram się wrzucić w weekend ściągawkę do przygotowania hot doga, bo trudno to nazwać wielkim przepisem 🙂
Chilijskie hot dogi, completos, nie mają w Ameryce Łacińskiej sobie równych! Ja bym jeszcze do tej listy dodał popularną na północy pyszną (i pikantną!) zupę pataska, oraz niepikantną ale też bardzo dobrą gęstą zupę funkcjonującą jako plato valdiviano. No i jeszcze, jak się ma okazję, koniecznie trzeba spróbować pastel de cochayuyo, czyli ciasto z alg morskich. Ja je uwielbiam, choć wiem, że nie wszyscy Europejczycy radzą sobie z tym smakiem. 🙂
Oh, nie jestem wybredna z jedzeniem, ale cochayuyo to nie moja bajka, choć wiem, że jest bardzo zdrowe 🙂 Zupy uwielbiam, więc może czas na część drugą wpisu i kilka kolejnych chilijskich dań. Dzięki za przypomnienie innych tutejszych smakołyków 🙂
Wszystko super, ale owoce morza to nie moja bajka. Chyba że kraby, bo tymi chętnie zajadam się na wschodzie. Sam nie wiem która potrawa mi przypadła najbardziej do gustu. Jestem mięsożercą stąd mój dylemat. 🙂
Jeśli lubisz kraba w takim razie pastel de jaiva jest dla Ciebie! 🙂
Ależ smakowity wpis 🙂 Zgadzam się, że chilijskie porcje są nie do przejedzenia. Taką np. Pichangą chica (co należy rozumieć jako mała), śmiało najedzą się dwie głodne osoby.
Najchętniej przyrządziłabym palta reina, tylko w Polsce ciężko o dobre awokado…
Zawiń w gazetę i zostaw na parapecie na 3 dni. Dojrzeje i będzie mięciutkie 🙂
Cześć,
Byłem dziś na Mercado Central z myślą o tym aby zjeść Pastel del Choclo. Trafiłem do jakiejś knajpy ale zanim tam wszedłem to już się okazało, że Pastel del Choclo nie ma i raczej w każdej restauracji będzie niedostępne. Jedynie wersja krabowa wchodziła w grę. Jako, że za krabem nie przepadam to wybrałem danie z łososiem. Było pyszne.
Z tego co zrozumiałem to teraz nie jest sezon na Pastel del Choclo. To prawda czy coś pokręciłem?
PS
Wczoraj byłem w Nuria i też Pastel del Choclo nie było. Tam po angielsku nic, a nic nie mówili, więc nawet nie wiem dlaczego nie mieli 🙂
PS2
Dzięki za fajny przewodnik po Santiago 🙂