Sytuacja z windy sprzed 5minut (ta sama po raz n-ty):
Wsiadam, wciskam guzik ’23’, po czym towarzysz windowej podrozy pyta:
– 23?
– Tak
– Nie boisz sie?
– Nie
(tu nastepuje spojrzenie na mnie jak na wariatke)
– Wstrzasow sie nie boisz?
– Nie
– Ja bym umarla jakby mnie zlapalo trzesienie tam. Ciebie juz zlapalo?
– Tak, ale bardziej trzesie w polowie wysokosci budynku, gdzies na pietrach 15-17, tak mowia na recepcji.
(tu nastepuje spojrzenie jak na wariatke, ktora do tego jeszcze straszy obcych)
– Ja bym oszalala na 23-tym. Odwazna jestes.
– Jak wszyscy Chilijczycy (rzucam z usmiechem)
– Tak, ale bardziej trzesie w polowie wysokosci budynku, gdzies na pietrach 15-17, tak mowia na recepcji.
(tu nastepuje spojrzenie jak na wariatke, ktora do tego jeszcze straszy obcych)
– Ja bym oszalala na 23-tym. Odwazna jestes.
– Jak wszyscy Chilijczycy (rzucam z usmiechem)
Wtedy zazwyczaj towarzysz juz wysiada (zawsze mieszka na niskich pietrach), rzuca spojrzenie typu 'szalona, ale sympatyczna’ i mowi ’ que te vaya bien, lokita’ (powodzenia wariatko)