O chilijskiej muzyce niewiele się w Polsce wie. Tymczasem jej historia kryje w sobie ciekawych artystów, którzy odegrali znaczącą rolę nie tylko w kraju, ale i na całym latynoskim kontynencie. Poza tym, kto by pomyślał, że ukochana przez Chilijczyków Violeta Parra swój pierwszy zagraniczny koncert dała właśnie w Polsce? Zapraszam w krótką, muzyczną podróż po tym fascynującym, nieodkrytym kraju.
Moja miłość do Ameryki Łacińskiej zaczęła się od muzyki. Porwały mnie rytmy gorącej salsy Hectora Lavoe i Williego Colona, rozkołysała bossa nova Gilberto Gila i Marii Rity, urzekły cudowne melodie kubańskiego pianisty Bebo Valdesa. “Por una cabeza” Carlosa Gardela do dziś jest zresztą jednym z moich ulubionych motywów muzycznych. Latynoamerykańskie dźwięki na dobre zagościły w moim życiu, również zawodowym, pośrednio doprowadzając do przeprowadzki do Ameryki Południowej.
Zamieszkanie w Santiago de Chile okazało się ciekawym doświadczeniem, także pod względem muzycznym, bo to właśnie tutaj otworzono jedyne w Ameryce Południowej studia podyplomowe z zakresu muzyki popularnej Ameryki Łacińskiej (Historia Social de la Musica Popular en America Latina, Uniwersytet Alberto Hurtado). Skończywszy te studia upewniłam się w tym, że podobnie jak o samym Chile, również o muzyce chilijskiej niewiele się w Polsce wie. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że właściwie nic.
Ten tekst to podróż po historii muzyki chilijskiej ostatnich 70 lat. Skupię się na 10 artystach, którzy odegrali w niej kluczową rolę, dobrze reprezentując jednocześnie to co działo się na muzycznej scenie danej epoki.
10 kluczowych artystów Chile:
1) Lata 40: Chito Faró – niezpomniany walc
Chito Faró napisał ponad 800 piosenek, ale to walc „Si vas para Chile” („Jeśli jedziesz do Chile”) stał się jego znakiem rozpoznawczym i zarazem jednym z najsłynniejszych utworów w historii muzyki chilijskiej. Melancholijna piosenka dedykowana Chile powstała w 1942 r. w czasie kiedy artysta mieszkał w Buenos Aires (spędził tam 15 lat). Jej bohater, mieszkający za granicą, tęskni za swoją ojczyzną i za kobieta, którą w nim zostawił i prosi kogoś, kto się tam wybiera o odnalezienie ukochanej i przekazanie jej kilku romantycznych słów. Faró śpiewał również bolera, tanga, milongi i ranchery. Paradoksalnie, autor największego do dziś hitu dedykowanego Chile zmarł w biedzie i zapomnieniu choć „Si vas para Chile” ciągle rozbrzmiewa na chilijskich biesiadach.
Tutaj w wykonaniu zespołu Los Trovadores del Norte:
2) Lata 50: Lucho Gatica – międzynarodowy król bolero
W latach 40-tych i 50-tych ubiegłego wieku w Chile słuchało się tropikalnych rytmów latynoamerykańskich, głównie tych z Kuby. Popularna była nie tylko salsa i czacza, ale i bolero, które stopniowo zaczeło detronizować tango, ulubiony do tej pory styl muzyczny Chilijczyków. Niekwestionowanych królem bolera tamtej epoki był Lucho Gatica. Swoim zmysłowym głosem podbił zarówno Chile jak i resztę Ameryki Łacińskiej, Stany Zjednoczone, Hiszpanię, a nawet Azję. Śpiewał w słynnej Carnegie Hall i Orange Ball, jeździł w trasy ze swoim kumplem, Frankiem Sinatrą. Znał Avę Gardner, Julio Iglesiasa i The Beatles. Lucho Gatica to chilijska legenda i warto posłuchać jego interpretacji takich hitów jak „Bésame mucho”, „Contigo en la distancia”, „Historia de un amor” czy „No me platiques más”. Fanom bolera i ballad polecam też dwóch innych chilijskich artystów lat 50-tych: Antonio Prieto i Jaime Atria.
3) Lata 60: La Sonora Palacios – cumbia trafia do Chile
Wraz z innymi latynoamerykańskimi rytmami do Chile dotarła również kolumbijska cumbia. W odróżnieniu od innych gatunktów Ameryki Łacińskiej, zainstalowała się w Chile i chilijskiej kulturze na dobre, ewoluując z czasem w kierunku własnych, lokalnych podgatunków takich jak cumbia chilena, cumbia andina czy cumbia rock. Do dziś jest najczęściej i najchętniej tańczonym gatunkiem muzycznym w Chile, nieodłącznym gościem na wszelakiego typu imprezach, od urodzin i ślubów po Sylwestra. Po tym jak w 1964 r. Wenezuleczyk Luisin Landaez przybył do Chile ze swoim hitem “La Piragua”, cumbiowe stery przejął chilijski zespół Sonora Palacios, jedna z najstarszych orkiestr w kraju. To ona spopularyzowała i rozwinęła chilijską cumbię (szybszą niż kolumbijski oryginał), nagrywając nieśmiertelny sylwestrowy przebój “Un año mas” i hity takie jak “Los Domingos”, “Rosa Rosita” czy “El Caminante”.
4) Lata 60: Los Ramblers i Peter Rock – chilijski rock’n roll
Czasy bitelsów i świetności rockn’rolla na świecie przyniosły Chile m.in. zespół Los Ramblers. Ich hity takie jak „Eres exquisita” i „Prende una mechita” tłumnie wypełniały ówczesne parkiety i do dziś sprawiają, że trudno ustać w miejscu. Zespół może też kandynować do światowego rekordu ilości zmian w składzie grupy. Uwzględniając je wszystkie od 1959 r. do dziś członkiem Los Ramblers było już aż 44 muzyków. W 1962r. grupa nagrała mundialowy hit, a zarazem najlepiej sprzedający się singiel w historii muzyki Chile, „El Rock Mundial”.
Rock’n roll i jego młodzieńczy duch zainstalował się w Chile na dobre, a światowy sukces Elvisa Presleya zaowocował falą tutejszych coverów jego hitów i gwiazd o anglojęzycznych pseudonimach. Tak na chilijską scenę wkroczył Peter Mociulski von Remenyk, czyli Peter Rock (Chilijczyk o austriackich korzeniach). “Chilijski Elvis” podbił serca swoim debiutanckim albumem A date with Elvis (1959). Udało mu się też nagrać hiszpańskojęzyczny przebój „Entre la arena y el mar”, po czym pojechał w wieloletni tour po Europie.
5) Lata 60 i 70: Cecilia – kobiecy głos Nowej Fali
To muzyczne zapatrzenie w Stany Zjednoczone i kulturę pop, którego prekursorem był Peter Rock dostało nawet swoją nazwę w historii chilijskiej (i latynoamerykańskiej) muzyki. Nueva Ola (Nowa Fala) rozwinęła się na poczatku lat 60-tych wraz z sukcesem chlijskiego Elvisa i trwała do początku lat 70-tych. To na niej wypłyneły takie takie nazwiska jak Luis Dimas (król twista) czy Pollo Fuentes.
Nueva Ola Chilena nie oparła sie również wpływowi włoskiej ballady i wpływowi śpiewających kobiet. Kluczowym damskim głosem dla tego okresu jest Cecilia, którą zwykłam nazywać chilijską Violettą Villas. Panie dzielą nie tylko epokę i style muzyczne, ale też obydwie były dość ekscentrycznymi divami jak na swoje czasy. Wykonania Cecilii były zarówno pełne wdzięku i lekkości, jak i zadziorności i dramatyzmu. Wśród jej tang, fokstrotów, twistów i rocknrollowych przebojów w pamięć zapadają m.in. “Bano de mar a medianoche” i “Adios Adios”. Inne przedstawicielki Nowej Fali, których warto posłuchać to Gloria Benavides, Luz Eliana, Fresia Soto, Gloria Simonetti i Ginette Acevedo.
6) Lata 50 – 60: Violeta Parra – ikona Nowej Piosenki Chilijskiej
Nieco przed Nową Falą, w latach 50 – tych na chilijską scenę wkroczyła inna kobieta, która – jak się potem okazało – stała się ikoną muzyki folkowej Latynoameryki. Violeta Parra napisała ponad 3000 pieśni o poetyckich, niebanalnych tekstach, często zaangażowanych społecznie i będących protestem przeciw niesprawiedliwości i trudom życia. Choć pochodziła z biednej rodziny i nie była wykształcona, pozostawiła po sobie poruszające dzieła sztuki. Tworzyła nie tylko muzykę, ale i obrazy, gobeliny, hafty, rzeźby i ceramikę. Była pierwszą artystką z Ameryki Łacińskiej i pierwszą kobieta, której indywidualne prace zostały wystawione w Luwrze w Paryżu. Co ciekawe, jej pierwszy występ zagraniczny miał miejsce na Światowym Festiwalu Młodzieży i Studentów w…. Warszawie w 1955 r.
Szczere i przejmujące utwory Violety otworzyły drogę nowemu ruchowi społeczno-muzycznemu, nazwanemu później Nueva Canción Chilena (Nowa Pieśń Chilijska). Rozwijał się w latach 60-tych i sięgnął połowy kolejnego dziesięciolecia. Jego przedstawiciele, podobnie jak Parra, a potem jej dzieci, próbowali ocalić od zapomnienia tradycyjna muzykę folk latynoskiego kontynentu, badając ją, czerpiąc z niej pełnymi garściami i dając jej drugie życie. Violeta do dziś inspiruje innych artystów. Jej piosenki ma w swoim repertuarze m.in. Mercedes Sosa, Chavela Vargas, Buena Vista Social Club, a nawet U2 czy Faith No More. Jej najbardziej znany utwór “Gracias a la vida” (“Dziękuję Ci, życie”) wzrusza już wiele pokoleń. Paradoksalnie, krótko po jego napisaniu Violeta odebrała sobie życie.
Inną artystką, która odegrała ogromną rolę w badaniu chilijskiego folkloru jest przyjaciółka Violety Parry – Margot Loyola, zmarła we wrześniu tego roku.
7) Lata 70: Victor Jara – rewolucja z gitarą
Zaangażowany społecznie ruch Nueva Canción od poczatku wiązał się z lewą stroną sceny politycznej Chile. Dlatego też punktem zwrotnym dla jego przedstawicieli był zamach stanu w 1973 r., kiedy do władzy doszła junta wojskowa Augusto Pinocheta. Wielu artystów musiało wyjechać z kraju, wielu było prześladowanych, torturowanych albo zabitych. Symbolem represji i brutalności czasów chilijskiej dyktatury stał się pieśniarz, poeta i aktywista polityczny Victor Jara, torturowany i zamordowany niedługo po zamachu stanu. Przez rostrzelaniem obcięto mu między innymi palce u dłoni, aby nie mógł grać na gitarze swoich rewolucyjno – robotniczych pieśni jak „Manifesto” („Ja nie śpiewam po to by sobie śpiewać, ani dlatego, że mam dobry głos. Śpiewam, bo gitara ma sens i ma rację”). Męczeńska śmierć Jary odbiła się echem również w świecie muzyki. Wspominają o niej w swoich piosenkach artyści z całego świata, w tym m.in. U2, Bruce Springsteen i The Clash. Po śmierci Augusto Pinocheta w 2006 r. , to właśnie pieśni Jary śpiewano na ulicach w całym kraju.
8) Lata 70 i 80: Los Jaivas – sukces muzyki andyjskiej
Podczas gdy w latach 60–tych artyści Nowej Fali inspirowali się stylem zagranicznych gwiazd, pod koniec dziesięciolecia niektórzy rockmani wywodzący się z Nowej Pieśni Chilijskiej zaczęli siegać do korzeni, tworząc ciekawe połączenie rocka i muzyki andyjskiej. Legendarnym zespołem tego nurtu jest Los Jaivas, wplatajacy w swoje utwory latynoamerykanskie instrumenty, a także elementy progresywnego rocka, jazzu, awangardy i psychodelicznych improwizacji. Grupa powstała w 1963 r. w Valparaiso zaliczana jest do najważniejszych i najbardziej wpływowych zespołów Ameryki Południowej, a ich kultowy album „Alturas de Machu Picchu” (1981) wciaż jest jednym z najlepiej sprzewananych chilijskich krażków w historii kraju. Płyta to zapis ich muzycznych interpretacji wierszy Pablo Nerudy. Wraz z nią wydany został dokument muzyczny, rejestrujący wyjątkowy występ Los Jaivas w ruinach słynnego miasta Inków w Peru. To właśnie tam w aurze mistycyzmu i swoistego rytuału zaprezentowali materiał z płyty. Narratorem filmu jest sam Mario Vargas Llosa, peruwiański laureat Literackiej Nagrody Nobla. Alturas de Machu Picchu często porównywane jest przez krytyków do wydawnictwa “Live at Pompeii” Pink Floydów.
Innymi cenionymi międzynarodowo zespołami chilijskiej fuzji rocka i andyjskiego folkloru są też m.in. Inti- Illimani, Illapú i Quiyapaun.
9) Lata 90: Los Prisioneros – rock antyrządowy
Nie wszyscy rockmani sięgali do andyskiego folkloru, niektórzy woleli nowocześniejsze kombinacje tak jak kultowa grupa lat 80-tych, Los Prisioneros. Jorge Gonzalez i spółka łączyli dźwięki new wave, punk i reagge, z czasem dodając do nich elementy electro i synth popu. Za sprawą zaangażowanych społecznie tekstów, krytykujących skutki trwającej ówczesnie w Chile dyktatury Augusto Pinocheta stali się głosem młodego pokolenia, sprzeciwiającego się rządom junty wojskowej. Zgodnie zresztą z nazwą swojego debiutanckiego albumu “La voz de los ’80” (Głos lat 80-tych). Do końca dyktatury Los Prisioneros byli ofiarami cenzury reżimu, nie przeszkodziło im to jednak stać się jedną z najważniejszych grup w historii Chile i jedną z najbardziej wpływowych w historii Latynoameryki. Aż 3 albumy z ich dyskografii trafiły na listę 50 najlepszych krążków Ameryki Łacińskiej magazynu The Rolling Stones. To właśnie video do ich piosenki “We are sudamerican rockers” zainaugurowało kanał MTV Latinoamérica w 1993 r.
Inną ciekawą grupą lat 80-tych undergroundowej sceny jest też zespół Fulano, łączący progresywny rock z jazzem i muzyką eksperymentalną oraz zespół Electrodomésticos, skręcający w stronę elektroniki.
10) Lata 90: Los Tres – zatarcie granic
Po upadku dyktatury Pinocheta muzyczne stery w kraju przejął zespół Los Tres, stając się symbolem muzyki lat 90-tych. Choć zaczynali jako rockmani z czasem przekroczyli muzyczne granice, skręcając w stronę jazzrocka i rockabilly. Los Tres czerpali też z dokonań Nowej Fali, Nowej Pieśni Chilijskiej i narodowego folkloru, wplatając w swoje utwory rytm narodowego tańca Chile zwanego cueca. Grupa złożona z czterech multiinstrumentalistów była pierwszym chilijskim zespołem, który nagrał płytę z serii MTV Unplugged (Los Tres Unplugged, 1996 r.), co zaskutkowało rekordami sprzedaży w kraju i zagranicą i międzynarodową sławą.
Wielki sukces zagranicą odniosła również rockowo-popowa grupa La Ley, zdobywając szereg statuetek: amerykańskie Grammy (jako jedyna grupa z Chile w historii), Grammy Latino i MTV Award.
Powrót demokracji przyniósł Chile rozkwit muzycznej sceny, gatunków i podgatunków rocka. W stronę brit popu skręciła grupa Lucybell, w stronę funku Chancho en Piedra, rock alternatywny z indie rockiem łączył zespół Pánico, a w hip hop poszła grupa Makiza. Zatarły się granice.
Początek nowego wieku okazał sie przyjazny wielu zespołom poprzedniego dziesięciolecia. Jednocześnie, po 2000 roku scena muzyczna zapełniła się przedstawicielami młodej generacji, pochądzącymi z przeróżnych zakątków Chile i buszujących w przeróżnych gatunkach muzycznych. Karierę rozpoczęła m.in. grupa Los Bunkers z Concepción, soliści z północy kraju jak Manuel Garcia i Leo Quinteros (obydwaj z Arica) czy Gepe ze stołecznej dzielnicy San Miguel. Na głos najmłodszego pokolenia domagającego się zmian w polityce kraju wyrosła Anita Tijoux, zgrabnie łącząca pop, rap i hip hop. Nowy wiek i współcześni artyści zasługują jednak na oddzielny ranking.
Zainteresowanych muzyką Chile odsyłam tymczasem do 3 książek, napisanych przez moich wykładowców, z których każda jest kopalnią wiedzy. O społecznej historii muzyki chilijskiej przeczytać można w potężnej publikacji „Historia social de la música popular en Chile, 1890-1950” Juana Pablo Gonzaleza y Claudio Rolle. O chilijskim rocku pisze fanatyk gatunku Fabio Salas w „El grito del amor: una actualizada historia temática del Rock” (1998). (O rocku obszernie pisze również dziennikarz David Ponce). O piosence pełnej buntu wie wszystko ceniona dziennikarka Marisol García, autorka “Canción Valiente 1960-1989. Tres décadas de canto social y político en Chile”. Encyklopedią wiedzy online jest za to wciąż aktualizowany portal www.musicapopular.cl gdzie znaleźć można również obszerną bibliografię muzycznych książek. Jeśli ktoś woli słuchać niż czytać polecam włączyć Radio Uno (można słuchać online), które prezentuje tylko i wyłącznie chilijskich artystów. W końcu nie bez powodu mówi się, że pisać o muzyce to jak tańczyć o architekturze.
Część drugą artykułu o latach 2000 i współczesnych chilijskich artystach znajdziecie już na blogu. Więcej o chilijskiej muzyce możecie poczytać też tutaj . Zerknijcie też gdzie kupować muzykę w Chile.
Artykuł ukazał się we wrześniowym numerze (2015) Biuletyny Ambasady RP w Chile. Cały numer w wersji online znajdziecie tutaj: BIULETYN.
Bardzo fajne kawałki i świetnie napisana historia! Ja przyznaję bez bicia, że o Chile wiem tyle, ile wypiję z chilijskiego wina 😉 ale muzykę też bardzo lubię! Pozdrawiam!
Dzięki Marcin! Cenię Twojego bloga, więc tym bardziej mi miło, słysząc ciepłe słowa 🙂 Masz więc ode mnie w prezencie zaczątek playlisty do następnej butelki chilijskiego wina! Salud!
Świetny wpis i znakomity blog! Co prawda o Chile to nie mam bladego pojęcia, ale warto posłuchać kawałków, które zamieściłaś w poście. Naprawdę przyjemne dla ucha, a niektóre to chyba nawet już kiedyś słyszałam 🙂
Dziękuję! Co za motywacja do dalszego pisania 🙂 Niebawem będzie część druga artykułu o współczesnej muzyce w Chile. Ciekawa jestem czy też będziesz coś znać 🙂
„Alturas de Machu Picchu często porównywane jest przez krytyków do wydawnictwa “Live at Pompeii” Pink Floydów.” – porównanie skutecznie przekonało mnie, że powinienem poszerzyć moje muzyczne horyzonty. Skoro tak poważne jest to porównanie, to jako ogromny fan Brytyjczyków, dam dzisiaj po południu szansę ich kolegom po fachu zza oceanu. Do tej pory Chile kojarzyły i się winem i Andami. Po tym wpisie sądzę, że się to zmieni 🙂
Marcin, i jak? Słuchałeś już Los Jaivas? Jak wrażenia?:)
Ale zastrzyk energii z rana. Przy latynoskiej muzyce chce sie zyc! Chilijska muzyka byla mi totalnie nie znana bo szczerze o muzyce z Ameryki Pd wiem tylko ze jest latino i ze super sie do niej tanczy. Szkoda ze jest rano bo brakuje nam jeszcze chilijskiego wina i mozna by rozpoczac fiestę.
Udało się zorganizować chilijskie wino i posłuchać nieco dźwięków z końca świata? 🙂
Uwielbiam muzyke latynoska ale nawet jednego chilijskiego muzyke nie znam. Dzieki! !
Proszę 🙂 Mam nadzieję, że coś Ci wpadło w ucho!
Bardzo fajny artykuł. Miałam to szczęście mieszkać w Santiago 4 lata. Przywiozłąm sobie kilkanaście płyt CD z muzyka tak więc Nueva Ola Chilena towarzyszy mi i dziś. Moim ulubieńcem jest Lucho Gatika- jego aksamitny głoś śpiewający Besame mucho, Adoro czy no me platices mas jest fantastyczny, to są najwspanialsze bolera. Jak tylko mam okazję dzielię sie tą moją miością i większosci osób to się podoba. Słucham tej muzyki mozna powiedzieć na okragło a jak mi się bardzo tęskni włączam on line Radio Oasis, kóre nadaje największe hity nie tylko tamtego okresu. Ach! łezka w oku się kręci, chyba czas poszukać promocji na loty do Santiago. Pozdrawiam