Od zeszłego czwartku, od 5:00 rano 7 stycznia 2021 roku, w związku z sytuacją epidemiologiczną i nową wariacją wirusa Covid 19 Chile zaostrzyło przepisy wjazdowe. Wszyscy, którzy wjeżdżają do Chile, zarówno obywatele, rezydenci, jak i obcokrajowcy, przed wejściem na pokład samolotu muszą okazać się negatywnym wynikiem testu PCR. To nie koniec zmian: wszyscy zobowiązani są do odbycia dziesięciodniowej kwarantanny. W siódmym dniu kwarantanny istnieje możliwość wykonania testu PCR i, w przypadku otrzymania negatywnego wyniku, skrócenia izolacji. Jedynym granicznym punktem kontroli, przez który możliwy jest wjazd jest Międzynarodowy Port Lotniczy Comodoro Arturo Meríno Benitez w Santiago de Chile. Tak się składa, że my lecieliśmy do Chile dokładnie tej nocy, z 7 a 8 stycznia, więc objęły nas już nowe przepisy wjazdowe i mam do nich nieco komentarzy i garść linków.
Zacznę do tego, że owa zmiana tuż przed naszym lotem przysporzyła nam nieco stresu, wszak do tej pory obywatele i rezydenci mogli wjeżdżać bez testu PCR, ale musieli odbyć dwutygodniową kwarantannę. Po zrobieniu testu już w Chile i przy negatywnym wyniku można było ją skrócić i tak też planowaliśmy zrobić. Mieliśmy już nawet zabukowany test w dzień przylotu do Santiago (tutaj: Integramédica Chile COVID). Po tym jak w poniedziałek 4 stycznia chilijskie władze ogłosiły nowe przepisy (dowiedzieliśmy się o nich popołudniu), na gwałt szukaliśmy laboratorium, który wykona nam test do końca dnia i będzie miało wyniki w przeciągu maksymalnie 48 godzin. Udało się, choć dwa testy kosztowały nas ponad 450 dolarów kanadyjskich (lecieliśmy z Toronto), czyli ok. 1300 zł. Latanie w „kowidowych czasach” jest więc nie tylko pełne papierologii i stresu, ale również ciągłych zwrotów akcji i dodatkowych kosztów. My, gdybyśmy nie musieli lecieć, zostalibyśmy w Toronto, choć przyznam, że ta podróż przypomniała mi jak bardzo za podróżami tęsknię. Dodam jeszcze, że na lotnisku i tak mieliśmy przejścia z naszym PCR oraz sprzeczne informacje, dlatego w tym poście oficjalne przepisy uzupełnię doświadczeniami z podróży.
Obecne przepisy wjazdowe do Chile
Poniżej znajdziecie bardziej szczegółową listę najnowszych przepisów wjazdowych. Posiłkowałam się informacją ze strony Ambasady RP w Chile, dodając od razu linki do odpowiednich formularzy online. My dopiero co je wszystkie wypełnialiśmy, więc mam je pod ręką.
Obcokrajowcy nierezydenci, przy wjeździe do Chile powinni:
- spełnić wszystkie wymogi władz migracyjnych i być w posiadaniu odpowiedniej wizy turystycznej lub pobytowej
- pokazać negatywne wyniki testu PCR wykonanego do 72 godzin przed wejściem na pokład samolotu (zobaczcie mój komentarz niżej)
- przy wjeździe wypełnić paszport sanitarny i formularz kontrolny na okres 14 dni (komentarz: paszport sanitarny należy wypełnić na 48 godzin przed wjazdem do Chile, formularz robi się już na lotnisku przy wjeździe).
- okazać ubezpieczenie zdrowotne, które pokrywa koszty leczenia związane z Covid-19 na okres pobytu
- zapoznać się i szanować instrukcje sanitarne w Chile, takie jak noszenie maseczek itp.
- zobowiązani są do odbycia 10 dniowej kwarantanny, z możliwością wykonania testu PCR w 7 dniu i, w przypadku negatywnego wyniku jej skrócenia.
Obcokrajowcy rezydenci, którzy wracają do Chile powinni:
- pokazać negatywne wyniki testu PCR wykonanego do 72 godzin przed wejściem na pokład samolotu (zobaczcie mój komentarz niżej)
- odbyć 10 dniową kwarantannę z możliwością wykonania testu PCR w 7 dniu i, w przypadku negatywnego wyniku mają możliwość jej skrócenia.
- wypełnić przy wjeździe paszport sanitarny oraz formularz kontrolny na okres 14 dni. (komentarz: paszport sanitarny należy wypełnić na 48 godzin przed wjazdem do Chile, formularz robi się już na lotnisku przy wjeździe).
Obowiązujące przepisy wjazdowe do Chile możecie sprawdzać na stronie lotniska w Santiago: Międzynarodowy Port Lotniczy Comodoro Arturo Meríno Benitez (w języku hiszpańskim i angielskim)
Kilka uwag i rad po wylądowaniu w Santiago
- ZAMIESZANIE Z TESTEM PCR: po wylądowaniu w Santiago Claudio (mojego męża Chilijczyka) z miejsca wzięto na nowy test PCR, jako obywatela Chile, a mnie – jako rezydenta – przepuszczono dalej. W tym momencie nie sprawdzano nam w ogóle czy nasze testy są ważne czy nie. Zostaliśmy więc rozdzieleni, a potem w okienku kontroli policyjnej powiedziano mi, że wszyscy obywatele brani są na testy PCR i że to jakaś prewencja w ramach „badania pięciodniowego” (cokolwiek to znaczy), obejmującego wjeżdżających do kraju Chilijczyków. Claudio powiedział mi potem, że w sali testów widział również cudzoziemców, więc mamy tu sprzeczne informacje. Nie wiem też, czy nadal obywatele są z miejsca brani na test czy to rzeczywiście tylko „pięciodniowa” akcja.
Uwaga: Po pierwsze – test Claudia na lotnisku nie zwalniał go z konieczności posiadania negatywnego PCR podczas wsiadania do samolotu. Po drugie – test na lotnisku, nawet negatywny, nie zwalnia go z dziesięciodniowej kwarantanny.
- ZAMIESZANIE Z GODZINAMI WAŻNOŚCI TESTU PCR: jak pisałam, test zrobiliśmy przed wylotem z Toronto, licząc 72 godziny do czasu wejścia na pokład samolotu, tak jak mówią ogłoszone przepisy. Początkowo naszym punktem odniesienie była godzina startu pierwszego samolotu, do Panamy (tam mieliśmy przesiadkę), a nie drugiego, już do Santiago, bo tak liczono to w laboratorium w Toronto. Niemniej jednak nasz test był zrobiony o takiej porze, że nie przekraczał jednocześnie 72 godzin przed wejściem do samolotu do Chile. Lecieliśmy więc spokojni. Na lotnisku w Santiago nasze testy uznano jednak za przedawnione. Przynajmniej początkowo.
- Jako że Claudiu i tak robiono nowy test PCR na lotnisku, on nie rozwijał już tematu, ja natomiast wdałam się w dyskusję z funkcjonariuszką podczas kontroli granicznej (na spokojnie, bez kłótni), mówiąc, że nie minęły jeszcze przecież 72 godziny od wejścia do samolotu, zarówno tego do Panamy jak i do Chile. I tu nastąpiło spore zamieszanie, bo funkcjonariuszka początkowo spojrzała po prostu na daty (test 4.01 wieczorem, wyniki 5.01, wjazd do Chile 8.01 nad ranem), więc od razu odrzuciła mój test. Potem, kiedy poprosiłam, żeby policzyła nie dni a godziny, skonsultowała się z szefową i ponownie odrzuciła mój test. Poprosiłam więc grzecznie po raz trzeci, żeby policzyła jeszcze raz, bo wydaje mi się, że chodzi o godzinę startu samolotu do Chile (7.01 wieczorem), a nie godzinę wjazdu do Chile (tak, bywam uparta, jak wiem, że mam rację 🙂 Ona skonsultowała to ponownie z szefową i w końcu przyznała mi rację, uznając mój torontoński PCR za ważny. Słowem: nie minęły 72 godziny od wykonania testu do wejścia na pokład samolotu do Chile (odniesieniem nie jest więc ani godzina pierwszego lotu, ani godzina wjazdu do Chile) Nie musiałam więc robić ponownie testu, choć gdyby ostatecznie trzeba było, to bym oczywiście go zrobiła, wszak kłócenie się ze strażą graniczną to nie jest dobry pomysł.
Rada: Bogatsza w doświadczenia zrobiłabym test dzień później, na 48 godzin, a nie 72. Niemniej jednak wiązałoby sie to dla nas z pewnym ryzykiem: laboratorium w Toronto powiedziało nam, że wyniki dostarczają do 48 godzin i nie mogą zagwarantować, że wcześniej, więc była szansa, że robiąc test dopiero 5.01 nie zdążylibyśmy ich odebrać (lecieliśmy 7.01 o świcie). Jeśli jesteście pewni, że dostaniecie wyniki jeszcze przed lotem, radzę liczyć 48 godzin i nie mieć tak na styk jak my 🙂
- PRZEDAWNIONY PASZPORT SANITARNY (DECLARACIÓN JURADA): po tym jak uznano mi test PCR z Toronto, okazało się, że mój formularz paszportu sanitarnego, jaki podobno należy zrobić 48 godzin przed wylotem, jest przedawniony… 🙂 Ponownie chodziło o zamieszanie z godziną wylotów i przylotów. Tym razem to ja się pospieszyłam, bo liczyłam czas do wylotu do Panamy. Z tym przedawnieniem na granicy nie było jednak problemu. Wystawiono mi po prostu nowy paszport.
Rada: Najlepiej zrobić to tuż przed podróżą: to po prostu wypełnienie formularza online, bujnie nazywanego paszportem 🙂 i nie zajmuje dużo czasu.
- FORMULARZ KONTROLNY: Przy wjeździe do Chile i po okazaniu aktualnego paszportu sanitarnego dostaje się maila z formularzem kontrolnym, który będzie do nasz przychodził przez kolejnych 14 dni. Codzi o codzienny mail z krótką ankietą, sprawdzającą jak przebiega wasza kwarantanna: czy nie ruszacie się z domu, czy nie macie objawów i czy nie robiliście ponownie PCR.
Rada: na lotnisku w Santiago jest darmowe wifi, radzę się podłączyć, żeby móc odebrać formularz online i niniejszym zakończyć wszelkie rejestracje.
Obowiązujące obostrzenia w Santiago de Chile:
Obowiązujące obostrzenia polecam sprawdzać na oficjalnej stronie rządu chilijskiego, w dziale Paso a Paso, czyli Krok Po Kroku. W skrócie: w Chile obowiązuje „5 kroków”, jeśli chodzi o zarządzanie pandemią i obostrzenia różnego szczebla:
Paso 1: Cuarentena – kwarantanna
Paso 2: Transición – faza przejściowa
Paso 3: Preparación – przygotowanie (do otwarcia)
Paso 4: Apertura Inicial – otwarcie wstępne
Paso 5: Apertura Avanzada – otwarcie zaawansowane
Obecnie (stan na 11 stycznia 2021) generalnie obowiązuje faza 2: przejściowa. Generalnie, bo niektóre dzielnice są w fazie 3. Słyszałam też, że w niektórych zakaz poruszania się obowiązuje już od piątku. Warto więc sprawdzić przepisy konkretnej, interesującej was dzielnicy.
Najważniejsze obostrzenia Fazy 2:
- W weekendy obowiązuje całkowity zakaz przemieszczania się. Można wyjść tylko z przepustką (salvoconducto) i tylko w konkretnych sprawach jak niezbędne zakupy czy sprawy urzędowo-medyczne. Przepustki uzyskuje się na stronie policji Comisaria Virtual. Dozwolona jest jedna przepustka na tydzień.
- W tygodniu, od poniedziałku do piątku, dozwolone jest przemieszczanie się, ale od 22:00 do 5.00 rano obowiązuje godzina policyjna. Wtedy można wyjść tylko ze specjalną przepustką związaną ze zdrowiem (emergencia médica) czy śmiercią członka rodziny. Jeśli dolatujecie do Chile w nocy, jak my, i musicie przemieścić się z lotniska do miejsca noclegi i kwarantanny to waszą przepustką na ten odcinek jest boarding pass.
- dozwolone są spotkania liczące maksymalnie 20 osób w przestrzeni otwartej, i do 10 w przestrzeni zamkniętej – tylko od poniedziałku do piątku
- dozwolone jest uprawianie sportów, ale tylko w przestrzeni publicznej (czy prywatnej), ale na świeżym powietrzu (jak parki). Sporty grupowe tylko do 10 osób
- obowiązkowe jest używanie maseczek, zachowanie odpowiedniego odstępu (distanciamiento social) i mycie rąk.
- restauracje i knajpy mogą mieć otwarte ogródki i prowadzić sprzedaż z dostawą. Nie można jeść w środku.
- supermarkety i inne sklepy z pożywieniem są otwarte (mają też dobrze działające dostawy), ale w weekend potrzebna jest przepustka na zakupy
- otwarte są apteki, centra medyczne i inne placówki użyteczności publicznej
Uwaga: Na 14 stycznia Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało zaostrzenia niektórych przepisów Fazy 2, m.in.:
- zgromadzenia tylko do maksymalnie 5 osób i tylko od poniedziałku do piątku
- ujednolicenie przepustek: będą przyznawane jedynie na 2 godziny (a nie 3) na osobę, ale za to bez określenia celu wychodzenia z domu
- za to w weekend będzie można uprawiać sport (tylko indywidualnie), ale jedynie od 7:00 do 8:30 rano na otwartej przestrzeni
Więcej tu: Tele 13
Hej.
Kurcze, ale zagmatwana ta cala sytuacja. Nie rozumiem tych testow przed wejsciem do samolotu skoro po wyladowaniu i tak Claudio zostal poddany badaniom.
Wyglada mi to na taki maly chaos
Pozdrawiam
Krzysztof
To prawda, było nieco bałaganu, ale myślę, że to dlatego, że to była dokładnie ta noc zmiany przepisów. Co do testu to PCR na lotnisku to też się zdziwiliśmy, ale z tego co zrozumiałam ten test jest ogólnie „nieważny”, robiony jedynie do wewnętrznych statystyk. Niestety, podobno bolał okrutnie! Test w Toronto to był przy tym pikuś.
Ja przyleciałam do Santiago 1 stycznia (jako nie rezydentka), a i tak wzięto mnie na dodatkowy test PCR po przylocie. W moim przypadku brali kompletnie randomowo ludzi i nie sprawdzali obywatelstwa. Problem też był z językiem w trakcie kontroli przed przeprowadzeniem testu – nikt nie mówił po angielsku (najwyżej tak ledwo-ledwo), więc bez znajomosci hiszpańskiego chociaż na podstawowym poziomie mogłoby być ciężko się dogadać i kosztuje to na pewno trochę stresu.
Hej Lena, dzięki za podzielenie się Twoim doświadczeniem. Rzeczywiście, wygląda to jednak na randomowe testowanie. Co do języka to słabo, że funkcjonariusze na lotnisku nie znają angielskiego. Ja mówię po hiszpańsku, więc w sumie już na to nie zwracam uwagi, ale wyobrażam sobie ile to musi przysparzać stresu, zwłaszcza podczas podróży w czasach covidowego zamieszania i niejasnych przepisów. Czy test na lotnisko też Cię tak bolał? Claudio nos bolał aż do następnego dnia.
Na szczęście prawie wcale nie bolało i całość trwała może z 3 sekundy 🙂 Mój test zrobiony przed wylotem w Polsce był akurat o wiele bardziej bolesny.
Cześć
Zastanawiam się czy są już informacje co do szczepień dla młodych i w pełni sił życiowych.
Chciałbym w końcu się zaszczepić i mieć to z głowy. mam dosyć siedzenia w domu.