Skip to main content

Nie ciągnęło mnie nigdy do Stanów, nie pociągał mnie American Dream. „Jeśli miałabym okazję to czemu nie”, myślałam, „i najchętniej Nowy Jork”, ale zawsze na mojej liście miejsc do odwiedzenia było przed USA kilkanaście innych pozycji. W końcu okazja przyszła do mnie sama w postaci kilkudniowej konferencji Claudio w Baltimore. Za kilka dni miałam już wizę, a potem bilet do Nowego Jorku z planem spędzenia tam przedkonferencyjnego weekendu. Dla nas obydwojga był to pierwszy raz w USA.

Lubimy chodzić i dodałabym chyba, że lubimy chodzić jak szaleni. Kilkunastogodzinne spacery to zresztą najlepszy sposób na poznanie Manhattanu, więc idealnie się złożyło. Przez 3 dni wsiedliśmy do metra jedynie kilka razy, głównie jadąc z lotniska i na lotnisko oraz wracając w nocy na Upper East Side, gdzie dzięki Airbnb udało mi się znaleźć tani nocleg. Dzięki temu przez 3 dni zobaczyliśmy wszystko to, co chcieliśmy i dużo więcej, choć nie ma co ukrywać zwiedziliśmy głównie Manhattan, a wiemy, że Nowy Jork jest nieco większy 🙂

Poniżej znajdziecie krótki opis naszych tras każdego dnia i kilka rad. Może wasza nowojorska przygoda jeszcze przed wami i uznacie to za sensowną pomoc 🙂 Najważniejszą radą jednak jest ta: weźcie wygodne i sprawdzone buty! Jadąc w kwietniu ubierajcie się też na cebulkę, bo pogoda w NY bywa szalenie zmienna. Pierwszego dnia chodziłam w koszulce i klapkach, trzeciego w swetrze, płaszczu, szaliku i z parasolem w gotowości.

 NOWY JORK W 3 DNI

DZIEŃ 1: Górny Manhattan

Central Park (1-2 godziny)

Mieszkaliśmy 2 przecznice od parku, więc to tu zaczęliśmy dzień po szybkim śniadaniu w jednej z pobliskich pizzerii. Kawałek pizzy na śniadanie nie był złym pomysłem, bo potem nie zgłodnieliśmy aż do wieczora 🙂 Na początku kwietnia w Nowym Jorku wszędzie kwitną drzewa wiśni, więc spacer po Central Parku jest naprawdę przyjemny, nawet jeśli masz świadomość, że nie zobaczysz go całego, bo jest ogromny…

IMG_3383

MET (2 godziny)

Na obrzeżach Centra Parku leży Metropolitan Musem of Art (MET), na które trzeba by szykować pół dnia. Zresztą sam budynek MET jest imponujący. My zwiedziliśmy pierwsze piętro, gdzie znaleźć można m.in. salę „Egiptian Art” i „American Art”, a potem wskoczyliśmy jeszcze na drugie piętro zobaczyć (niestety już pobieżnie) pokój „Modern and Contemporary Art” (Claudio) i  „Arts of Africa, Oceania and the Americas” (ja), w której szczególnie afrykańska sztuka wyglądała bardzo intrygująco, pewnie dlatego, że jest mi najmniej znana. Wejście do muzeum jest bezpłatne, odwiedzający może jednak zapłacić za bilet ile uważa, jeśli chce wspomóc instytucję.

Piąta Aleja (2 godziny)

Wałęsaliśmy sie potem wzdłuż i wokół Piątek Alei, centrum zakupoholizmu i konsumizmu Wielkiego Jabłka. Minęliśmy Rockefeller Center, gdzie w Boże Narodzenie stoi świąteczna choinka, mijaliśmy ekskluzywne sklepy znanych marek. Do niektórych nawet z ciekawości zajrzeliśmy tak jak do sklepu z minerałami świata, gdzie sprzedawano m.in. setki cennych kamieni i skamieniałości, w tym cała kość udową dinozaura (sic!). Claudio do dziś jest w szoku, że ktoś posiada to wszystko na własność, a do tego sprzedaje jak bułki w piekarni haha. 

IMG_3416

Empire State Building (1,5 godziny)

Piątą Aleją doszliśmy do słynnego Empire State Building. Kolejka była spora, ale dość szybko dostaliśmy się do kasy po bilet na dach budynku (koszt: 30 dolarów). 360º-owa panorama NY jest imponująca. Widzieliśmy ją w słoneczny dzień i kusiła nas opcja zostania jeszcze godzinkę, by zobaczyć zachód słońca i nocne oblicze miasta. Intensywnie jednak na dachu wiało i postanowiliśmy ruszyć dalej, nie tracąc czasu. Przyznajemy jednak, że żalem zjeżdżaliśmy windą do wyjścia.

IMG_3409

Madison Square Park i Budynek Żelazko 

Z Empire State Building to już kilka przecznic do słynnego Flatiron Building. Jest naprawdę uroczy. Usiedliśmy na chwilę na Madison Square Park (chyba pierwszy raz odkąd wyszliśmy z domu), skąd przegonił nas jednak deszcz i głód. Zapadał już zmrok, więc skoczyliśmy do pobliskiej amerykańsko-belgijskiej knajpy na naszego pierwszego amerykańskiego burgera i frytki. Smakowało nawet takiemu wybrednemu fanowi burgerów jak Claudio 🙂

IMG_3406

Times Square nocą

Trochę juz zmęczeni, ale niestrudzeni (haha) przebiliśmy się przez śródmieście na Times Square. Celowo zostawiliśmy go sobie jako ostatni punkt dnia i po zmroku, bo według wszelkich relacji właśnie w nocy prezentuje się najlepiej. Rzeczywiście rozświetlone neonami ulice robią wrażenie, choć miejsce to raczej unikane jest przez nowojorczyków, kochane jest za to przez turystów. Usiedliśmy na chwilę na schodach gapiąc się na budynki, wielkie ekrany i ludzi. Nie mogłam się jednak pozbyć myśli ile energii marnuje się na tych zaledwie kilku ulicach każdej nocy.

IMG_3400

DZIEŃ 2: Dolny Manhattan

Greenwich Village (1 godzina)

Drugi dzień rozpoczęliśmy mniej więcej na tej wysokości Manhattanu, na której skończyliśmy poprzedni, a mianowicie od małego spaceru po Greenwitch Village, które wydało nam się świetnym miejscem na bruch. Skusiliśmy się też na słynna pizzę w „Joe’s Pizza”, po amerykańsku, bez sztućców i na stojąco. Sycylijska była naprawdę smaczna, pepperoni zaś tonęła w tłuszczu (co wcale nie znaczyło, że smaczna nie była haha). 

IMG_3397

9/11 Memorial, Wall Street (1 godzina)

Tym razem już metrem podjechaliśmy do dolnej części wyspy na stację Cortland Street (linia czerwona), niedaleko miejsca, gdzie stały kiedyś Twin Towers. Dziś jest tam muzeum i miejsce pamięci wydarzeń 11 września. Tam, gdzie stały niegdyś budynki są dziś dwie potężne dziury w ziemi, ze ścian których szumnie i nieustannie spływa woda. Na obrzeżach pomnika wygrawerowane są nazwiska osób, które zginęły tego dnia. Projekt jest dość prosty, ale przemyślany i poruszający, zatrzymuje więc na dłuższą chwilę i turystów i przechodniów.

IMG_4054

Statua Wolności z promu (1 godzina)

Przeszliśmy się potem w stronę Staten Island Ferry. To jakieś 15-20 min drogi piechotą od monumentu 9/11. Darmowy prom zabrał nas w okołogodzinną trasę, podczas której przepłynęliśmy niedaleko Statuły Wolności. Była to też dobra okazja, żeby usiąść i odpocząć po chodzeniu 🙂 Prom odpływa regularnie i w jedną i drugą stronę (zdaje się, że co pół godziny), więc jeśli nie chce się czekać 20-30 minut na transport powrotny, tuż po przybyciu do brzegu warto sprawnie wyjść i przebiec się na prom w przeciwną stronę.

IMG_3396

Soho, Little Italy, Chinatow (3-4 godziny)

Z cypelka wyspy skąd odpływa prom ponownie tego dnia wsiedliśmy w metro, by wysiąść na stacji Canal Street, pomiędzy Soho, Little Italy i Chinatown. Jak się pewnie domyślacie po prostu wałęsalismy się uliczkami, obserwując jak w przeciągu kilku przecznic zmienia się oblicze Nowego Jorku. Eksluzywna dzielnica ze sklepami i galeriami przechodziła we włoskie uliczki pełne knajp, cukierni i piekarni, by zamienić się niebawem miejscami ze sklepami i knajpami chińskimi. Tutaj zjedliśmy lunch i tutaj zastała nas pora, kiedy słońce zaczęło już zniżać się nad horyzont. Na to czekaliśmy, bo…

IMG_3385

Brooklyn Bridge (1 godzina)

… w ten sposób udało nam się zobaczyć zachód słońca z Brooklyńskiego Mostu. Z Chinatown udaliśmy się właśnie tam. Podczas przekraczania mostu nieźle przewiało nam tyłki (perdon my french), ale widoki były tego warte. Najpierw zobaczyliśmy Manhattan i będącą w oddali Statuę Wolności w różowym świetle zachodzącego słońca, a potem ciemną nocą.  Zeszliśmy też z mostu po stronie Brooklynu i usiedliśmy na chwilę nad rzeką w Brooklyn Bridge Park, podziwiając rozświetloną wyspę z innej perspektywy. Choć mignął nam w głowie plan ponownego przekroczenia mostu piechotą, ostatecznie zdecydowaliśmy się wrócić na Manhattan metrem w okolice Chinatown i Little Italy, gdzie usiedliśmy na kawę i włoski deser. 

IMG_3150

Greenwich Village nocą

Po wzmożonej dawce cukru we krwi dostaliśmy też świeżej energii, tak więc przebiliśmy się przez opustoszałe już o tej porze uliczki Soho w kierunku ulic Houston i Bleecker, gdzie kwitło życie nocne. Po drodze natrafiliśmy też na Washington Square Park z charakterystycznym Łukiem Waszyngtona. Co tu dużo mówić, zostaliśmy w tej dzielnicy na dobrych kilka godzin, aż zastała nas 4 rano… W Greenwitch spodobała nam się artystyczna knajpa Olive Tree , która poza dobrym jedzeniem i drinkami miała też czarne stoły, na których blacie można było pisać/malować kredą, a piętro niżej Klub Komediowy z występami na żywo.  To takie miejsce, do którego byśmy wrócili.

DZIEŃ 3: Kulturanie

Muzeum Historii Naturalnej (2 godziny)

Trzeci dzień zgodnie zostawiliśmy sobie na rzeczy kulturalne. W planach mieliśmy dwa muzea i Brodway. Claudio poświęcił się z samego rana, wstał i poszedł do Muzeum Historii Naturalnej, gdzie odbywa się obecnie wystawa dotycząca najnowszych badań w sprawie dinozaurów. (C. minął się z powołaniem, powinien zostać paleontologiem). Ja po długiej nocy wstałam nieco bardziej leniwie, usiadłam sobie w Central Parku, jadząc bajgla (bardzo mi przypadły do gustu) i obserwując przechodniów. Pochodziłam też po Upper West Side, korzystając z chwili i zaglądając do kilku sklepów. Claudio z muzeum wrócił wniebowzięty i gorąco je poleca, więc przekazuje, bo zapewne warto dopisać je do listy miejsc to do in NY 🙂

MoMa (2 godziny)

Zgodnie z planem obydwoje zobaczyliśmy za to The Museum of Modern Art MoMa i to był nasz meeting point. Muzeum sztuki współczesnej ma w swoich zbiorach najsłynniejsze dzieła malarstwa, rysunku, grafiki, rzeźby i fotografii, a także video, instalacje i nowe media. Są tam m.in. „Panny z Awinionu” Pablo Picasso, „Gwiaździsta noc” Van Gogha i „Trwałość pamięci” Salvadora Dali. Podobała mi się też cześć z pracami Jacksona Pollocka. Claudio, który również maluje i rzeźni, był w siódmym niebie. Ciekawym rozwiązaniem w muzeum jest otwarte wifi, a w ramach niego darmowy dostęp do platformy MoMa, na której posłuchać można na własnej komórce audio z opowieściami na temat poszczególnych eksponatów. Wszystko podzielone jest na piętra, tematykę albo czas, jakim dysponujemy.  Bardzo sprytne i ciekawe.

IMG_4049

Hell’s Kitchen (1 godzina)

Na późny obiad udaliśmy się do pobliskiej dzielnicy Hell’s Kitchen, dużo tańszej od jej sąsiadujących i pełnej całkiem miłych knajp i organicznych sklepów. Po drodze zobaczyliśmy Times Square za dnia i rzeczywiście, w takim wydaniu robi dużo mniejsze wrażenie. Szwedając się po Brodway’u przycupnęliśmy w barze Social, gdzie ja spróbowałam słynnego amerykańskiego Mac&Cheese, a Claudio oczywiście burgera, podobno najlepszego do tej pory w NY. A potem czekała na nas atrakcja, która jako jedyna podczas tej podróży była zaplanowana z z dokładnością co do dnia i godziny już na kilka dni przed podróżą. 

Brodway – musical „Chicago” (3 godziny)

Lubię teatr i lubię muzykę, więc zobaczenie sztuki na Brodway’u, skoro już jestem w Nowym Jorku,  było dla mnie sprawą życia i śmierci haha. Googlując znalazłam w internecie informację o aplikacji na telefon TODAY TIX, dzięki której można kupić bardzo okazyjne bilety na musicale i sztuki. Niektóre ceny zaczynają się już od 30-40 dolarów. Tak też było w przypadku „Chicago”, które marzyło mi się już poważnie odkąd weszłam w posiadanie biletu lotniczego do NY. Dzięki Magdzie z bloga Little Town Shoes cena każdego biletu spadła jeszcze o 10 dolarów (zajrzyjcie na jej bloga tutaj). „Chicago” porwało nas bez reszty pomimo niezwykle niewygodnych siedzeń w Teatrze Ambassador zrobionych dla ludzi, którzy mają chyba 1 metr wzrostu. Tak czy siak do dziś łapię sie na tym, że nucę „All that jazz” czy „Cell block tango”. 

IMG_3373

Piwo z Pawłem 🙂

Późnym wieczorem udało nam się spotkać się z Pawłem, moim kolegą, którego ostatni raz widziałam 6 lat temu, kiedy mieszkałam jeszcze w Warszawie. Okazało się, że pół roku temu przeniósł się na jakiś czas do Nowego Jorku, gdzie rozwija swoją pasję, którą jest teatralna improwizacja. Słyszeliście kiedyś o warszawskim Teatrze Hosefinka czy Klanyck? To właśnie on:) Po tym spotkaniu mogłam już spokojnie powiedzieć, że zrobiłam w Wielkim Jabłku właściwie wszystko to chciałam zrobić przez te 3 dni. I dużo więcej. 

IMG_3419

POMOCNE W PLANOWANIU POBYTU W NY 

Jeśli planujecie wyprawę do Nowego Jorku zajrzyjcie koniecznie na bloga Magdy Little Town Shoes, który jest kopalnia wiedzy (po polsku) o tym mieście jako że Magda mieszka tam od lat i pracuje jako tamtejszy  przewodnik. Znajdziecie u niej między innymi sugerowany plan zwiedzania na 1 dzień w NY, 3 dni w NY (w wielu punktach podobny do naszego, choć nieco inny)  i 5 dni w NY, wiele dobrych rad i subiektywnych podpowiedzi. Ściągnijcie też dwie darmowe aplikacje: wspomnianą TODAY TIX i niezwykle pomocną ULMON New York. Ta druga bardzo ułatwiła nam życie. Przede wszystkim ma szczegółową mapę miasta i mapę metra, które działają nawet offline. Są też informacje na temat atrakcji miasta, które można sobie grupować i zaznaczać, mając przy tym pod ręką przydatne informacje o godzinach otwarcia czy najbliższej obiektowi stacji metra. Szczerze polecam.

Wygodne buty, kilkunastogodzinne spacery, dobry towarzysz, miasto o niekończących się możliwościach, czas kwitnących wiśni i wspaniałe muzea. Nowy Jork nas zdecydowanie uwiódł 🙂 To fascynujące, kosmopolityczne miasto o wielu twarzach, w którym chyba każdy znajdzie coś interesującego. To też najczęściej filmowane miasto świata, w pewien sposób wszystkim nam „znane”, i to chyba właśnie to sprawia, że człowiek nie czuje się tam obco. Poza faktem, że jest się tam tylko kolejnym cudzoziemcem z milionów. To niesamowite jak bardzo wszystko się z filmami zgadza. Miejsca, budynki, kolory, ludzie; to jak mówią, jak sie poruszają, jak się ubierają. Wchodząc na Empire State Building wiedziałam jaki mundur będzie miał strażnik, a jaki pan, który otwiera drzwi, jak się nazywają supermarkety i co będzie za rogiem kolejnej ulicy. Jednocześnie jednak tak wiele jest w tym mieście do odkrycia. Mamy ochotę wrócić. I coś nam się wydaje, że wrócimy. 

A wiecie, gdzie spędziliśmy kolejny weekend po konferencji Claudia? W Waszyngtonie! Ale o tym następnym razem 🙂

Monika Trętowska

Author Monika Trętowska

More posts by Monika Trętowska

Join the discussion 5 komentarzy

  • Karolina pisze:

    Ja chcę znowu jechać do NYC! Fajnie się oglądało Twoje zdjęcia 🙂

  • Karolina pisze:

    Już od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie podróż do Stanów. Może najwyższy czas zrobić pierwszy krok i postarać się o wizę…:) Dzięki za super przewodnik! Jak w końcu dotrę do NY, na pewno się przyda 🙂 Zdjęcie z Central Parku magiczne!!!

  • Ada pisze:

    Bardzo lubię NY, byłam w nim kilka razy, ale ostatnim razem odkrywałam go na nowo, oczami małego 5 latka 😉 Okazuje się, że to zupełnie inne miasto 😛
    Bardzo fajny opis i foty, powracają miłe wspomnienia.

  • Adrian pisze:

    Znam bloga Magdy i regularnie czytam, jest świetny, a jeśli chodzi o Nowy Jork to wycieczka tam jest moim marzeniem i nie z powodu jakiegoś amerykańskiego snu, a raczej tej wielkiej ludzkiej energii, w dodatku mam wrażenie, że Nowy Jork jest pewnym wzorem wyglądu współczesnego miasta.

  • Ewa pisze:

    super pomocna strona. dzięki.

Leave a Reply

Close Menu