Bohaterem tego dania jest awokado, zwane w Chile palta. Jest tu przepopularne, przepyszne, dojrzalsze niż w Polsce i i tak miękkie, że można je rozsmaorowywać nożem jak masło.
Pasta z rozgniecionego awokado ląduje na kanapce z serem i pomidorem. W postaci guacamole idealnie komponuje się z nachos. Smaczne są też hot-dogi z paltą i majonezem, tzw. completos italianos (nigdy nie byłam fanem bułki z parówką, ale chilijska opcja mnie przekonuje). Awokado ląduje też w sałatkach i daniach głównych, fantastycznie współgra z tuńczykiem.
Co do walorów odżywczych, mignęło mi gdzieś zdanie: Awokado jest jak obiad z sześciu dań, łączący w sobie białko, tłuszcz, witaminy, minerały, zielone warzywo i smak orzechów. Więcej możecie sobie wygooglować, ja potwierdzę tylko, że wypełnia żołądek po brzegi (dla Chilijczyków do przystawka, dla mnie danie główne) i podaję przepis na „palta reina”.
PALTA REINA (dla 2 osób)
opcjonalnie pomidor
PRZYGOTOWANIE:
Dojrzale awokado przekroić na pół (wzdłuż), wyjąć pestkę i dużą łyżką wydrążyć delikatnie ze skórki. Uważać, żeby się nie przełamało. Jeśli jest wystarczająco dojrzałe i miękkie, uda się to bez problemu. Cebulę pokroić na kostkę, dodać tuńczyka, odrobinę majonezu, sól, pieprz i wymieszać. Masę włożyć w otwory po pestce. Tak przygotowane awokado położyć na talerzu z sałatą lodową (polać sałatę oliwą z oliwek). Można położyć obok kawałek pomidora, dla smaku i koloru. Podawać z chlebem. Voila!
Rada: Awokado, które dostaniecie w Polsce będzie prawdopodobnie twarde, a jego skórka będzie bardziej zielona niż brązowa. Zostawcie je wtedy na kilka dni na parapecie w kuchni, najlepiej owinięte w gazetę (nie żadne reklamówki ani pojemniki) albo po prostu bez niczego. Po około 3 dniach powinno być miękkie i dać się wydrążyć. Poza tym, awokado szybko czernieje, trzeba je więc jeść zaraz po obraniu. Życie przedłuża mu skropienie cytryną.
smaczne proste 🙂