Jeśli czytaliście mój ostatni post o 10 rzeczach, za którymi tęsknie kiedy nie ma mnie w Chile na dłużej to wiecie, że uwielbiam Pisco Sour. To drink na bazie alkoholu pisco, odpowiednich proporcji soku z limonki i cukru, lodu i kurzego białka. Jest orzeźwiający, słodko-kwaśny (ja lubię kiedy jest bardziej kwaśny) i doskonale sprawdza się na letnie popołudnia i wieczory. Łapcie przepis.
W Chile Pisco Sour zamówić można w większości restauracji i barów, podobnie jak w Peru, gdzie drink jest równie popularny (aczkolwiek nieco inaczej przygotowywany i nieco słodszy). Ma mnóstwo wiariacji, poza tą klasyczną z limonką. Moją ulubioną jest Frambuesa Sour (czyli z malinami), a za nią Mango Sour (z mango), Gengibre Sour (z imbirem!) albo miętowo – imbirowe Gengibre Menta Sour. Możecie spotkać nawet Palta Sour (z awokado!) albo z różnymi lokalnymi ziołami jak Ruka Ruka Sour na Atakamie albo lokalnymi owocami jak Calafate Sour w Patagonii. Warto popróbować!
Chilijczycy przygotowują też Pisco Sour w domu, na imprezy, na domówki, na leniwe letnie popołudnie. Zaznaczę od razu, że ile rodzin i barmanów tyle przepisów. Każdy Chilijczyk może podać wam nieco inne proporcje, które wyniósł z domu albo z jakiegoś kursu. W internecie znajdziecie mnóstwo przepisów i będa się nieco od siebie różnić. Ja dzielę się z wami rodzinnym przepisem Claudia, a rodzinę ma wielopokoleniową. Tak u niego przygotowuje się Pisco Sour, tak on robi je w domu, a że mieliśmy w zeszłą sobotę domówkę, mamy w głowie świeże proporcje 🙂
PISCO SOUR – SKŁADNIKI
- 2 miarki pisco (*zobacz niżej gdzie je kupić)
- 1 miarka świeżo wycisniętego soku z limonki
- 1/2 miarki cukru (tym można sterować według gustu) albo 1 miarka syropu cukrowego
- białko kurze
- ok. 3 kostek lodu na osobę (na kieliszek)
- kropelka Amargo de Angostura (ostatecznie można pominąć)
- wysoki kieliszek jak na szampana ale może być też niska szklanka
U nas miarka ma 150 ml, a z powyższego przepisu wychodzi ok. 9-10 kieliszków. Jeśli chcecie mniej, odpowiednio sobie to podzielcie, my zwykle robimy dla większej ilości osób 🙂
UWAGI:
1. *Co to jest pisco i skąd je wziąć? Pisco to alkohol produkowany ze zfermetnowanych i poddanych destylacji winogron, który wielu smakoszy porównuje do brandy. Nie będę wdawać się w dyskusję czy pisco jest chilijskie czy peruwiańskie, to dobry temat na oddzielny, dłuuuugi post jako że obydwa kraje od lat toczą o to spór. Powiem tak: i chilijskie i peruwiańskie pisco się nada 🙂 W Polsce możecie kupić je m.in. TU , w tym chilijkie Alto del Carmen, Capel i Control.
2. Drugą ważną sprawą jest dobrej jakości jajko, jako że dodamy surowe białko. Ostatecznie można je pominąć, choć nie będzie to już samo, a drink nie będzie mieć charakterystycznej pianki na górze. Wasz wybór, jeśli boicie się tego białka 🙂
3. Ostatni składnik – amargo de angostura – to gorzki likier na bazie gencjany oraz innych ziół i przypraw, produkowany w Trinidad i Tobago. Możecie go ewentualnie pominąć, choć dla wielu Chilijczyków będzie to porfanacja przepisu i nie będzie to już to samo. My czasem pomijamy, jeśli akurat nie mamy i też jest smacznie 🙂
PRZYGOTOWANIE:
Można użyć szejkera ale blender też się nada. My robimy tak:
W blenderze skruszyć nieco lód. Przełożyć do szejkera. Resztę składników – poza angosturą- wrzucić do blendera i wymieszać ok. minuty. (Pamiętajcie, żeby limonkę nieco „wygnieść”, żeby dała więcej soku). Na wierzchu powstanie biała pianka. Przelać miksturę do szejkera z lodem i wytarmosić 🙂 Całość przelać do wysokich kieliszków (można do nich wcześniej dodać nieco lodu, żeby się schłodziły, ale wyjąć go przed wlaniem płynu) i dodać na wierzch kropelkę angostury. Gotowe!
Dajcie koniecznie znać czy smakowało!
***
Jak wspomniałam ilu barmanów, czy to profesjonalnych czy domowych, tyle przepisów. Podrzucam wam jeszcze wersję Patryka z kanału Mój Bar.
drink z limonką – i jestem kupiona! 😀
myślisz że z żubrówką dałoby radę? 😀
Oh, spróbuję zrobić z Żubrówką, bo brzmi całkiem dobrze! 🙂 Daj znać jak zrobisz pierwsza 🙃
Brzmi smacznie 😀
Polecam 🙂
Oho, no to jestem w tej grupie, która chyba nie potrafiłaby w pełni docenić Pisco Sour – jakoś to białko mi nie pasuje 😉 Poza tym jednak brzmi ciekawie, limonka ftw!
Możesz pominąć to białko 🙂 Z drugiej strony wielu moich turystów reaguje na początku tak samo, a potem próbuje, mówi, że pycha i zamawia codziennie do końca wycieczki 🙂
Może tak być, choć na tę chwilę sobie tego nie wyobrażam 😉
To już wiem, czy będę świętować zbliżające się imieniny 🙂 Dzięki za przepis!
Wszystkiego najlepszego 🙂
Hej Monika.
Co slychac w Chile. Ja juz od tygodni jestem w Santiago i jak narazie wrazenia na wielki + z tym tylko, ze zaczela sie kwarantanna i … siedze w domu. Mam nadzieje, ze u ciebie wszystko ok.