W tym tygodniu wyjutubowalam (purysci i lingwisci wybaczcie..) zjawisko muzyczno-filmowe, ktore jak ulal pasuje do emfazy. Zaczne od filmu.
Princesa de África to dokumentalna opowiesc o spotkaniu dwoch kultur, afrykanskiej i europejskiej. Konkretniej, to historia dwoch kobiet: 14 – letniej somalijskiej baleriny (Miram) i doroslej juz baleriny hiszpanksiej (Sonia). Ich sciezki krzyzyja sie, kiedy Sonia zafascynowana Afryka zakochuje sie i w efekcie wychodzi za maz za Pap Ndiaye, ojca Miriam. Niniejszym zostaje jego trzecia zona i macocha dziewczynki (ta z kolei zywo zainteresowana jest Europa). Obydwie maja swoje wyobrazenia o `tym innym swiecie`, obydwie przyloza do nich linijke empiryzmu.
Rezyseruje Hiszpan – Juan Laguna. Jak sam mowi, film traktuje o trzech rzeczach: milosci, muzyce i tancu. Wszystkie one stanowia trzy jezyki rozumiane na calym swiecie.
Trailer:
Muzyka:
Nie da sie nie zwrocic uwagi na muzyke dokumentu. Wlasciwie przez nia natrafilam na film. Laguna i tu polaczyl dwie kultury, dwoch artystow, z wyjatkowym talentem. Za interpretacje tematu glownego How How odpowiada afrykanski muzyk Cheik Baye Fall. Uslyszawszy go, Laguna z miejsca pomyslal o Hiszpance Bebe (moim zdaniem jeden z najlepszych wspolczesnych glosow i teksciarek w kraju chorizo) i slusznie, bo tak oto powstal projekt wyjatkowy. Brzmia skromnie, prawdziwie, intrygujaco. W odnalezionych przeze mnie nagraniach pojawia sie tez Ranki, postac dla mnie nowa. Wprowadza element spiewu flamenco.
Muzyka to balsam dla uszu, lubujacych sie w hiszpanksiej gitarze. Nie uslyszymy tam wielu wiecej instrumentow, ale i wiecej nie trzeba.