W zeszły piątek byłam bohaterką w działu „cudzoziemcy, którzy zmieniają Chile” krajowego chilijskiego dziennika La Segunda 🙂
Kolumna jest stałym punktem piątkowego dodatku „Revista Viernes„. Jej twórcy szukają imigrantów, którzy przybyli do Chile raczej na dłużej, zdążyli się zakorzenić i robią tu coś ciekawego vel „zmieniają Chile”. Formuła cyklu jest dość lekka: zdjęcie robione jest zawsze na ulicy (w stylu „złapani w przelocie”), a z wywiadu wybierany jest tylko fragment, który reprezentuje coś oryginalnego w historii danej osoby. Zawsze jednak dowiadujemy się jak znalazła się w Chile, co tu robi i jak się odnajduje w chilijskim społeczeństwie. Artykuł to jej historia w pigułce.
Dziennikarz kolumny uznał, że moja osoba się to owego cyklu nadaje i skontaktował się ze mną zapraszając na wywiad. Poniżej znajdziecie rezultaty naszego spotkania i link do wersji online artykułu, a jeszcze niżej tłumaczenie na język polski fragmentu wywiadu ze mną, jaki zamieszczono.
WERSJA ONLINE TUTAJ.
Monika Trętowska, Polka
31 lat
Dziennikarz
W Chile od 4,5 roku
Obwieściła swojej rodzinie, że przeprowadza się do Chile tydzień po pamiętnym trzęsieniu ziemi 27-F (27 lutego 2010r.)
W Polsce pracowałam w radiu, gdzie miałam swój program z muzyką latynoamerykańską. To typ muzyki, który porusza mnie na tyle, że zapragnęłam zatańczyć tango w Buenos Aires, salsę na Kubie i sambę w Brazylii. Wraz z muzyką zaczęłam odkrywać Amerykę Łacińską, wiedzieć o niej więcej, a w Warszawie zaczęłam mieć swój krąg latynoskich znajomych, w tym jednego Chilijczyka. Dlatego też pierwsze wakacje na tym kontynencie spędziłam w Brazylii i Chile. Kiedy tu przyjechałam czułam się jak w domu i zrozumiałam, że muszę tu wrócić. Poza tym poznałam tu Chilijczyka, Claudio, który wpadł mi w oko. Wszystko to sprawiło, że zdecydowałam przeprowadzić się do Chile.
Mieszkam w Santiago. Wyszłam za mąż za Claudio, zrobiłam podyplomówkę z muzyki latynoamerykańskiej na Uniwersytecie Alberto Hurtado i jestem jedynym korespondentem Polskiego Radia w Ameryce Południowej. Zajmuję się tematami politycznymi, kulturalnymi, ekonomicznymi, prawnymi i społecznymi, tak naprawdę wszystkim po trochu. Zawsze staram się znaleźć szerszy kontekst, nawiązywać do tego co się dzieje w Polsce czy w Europie, ale również skupiam się w moich relacjach, na chilijskiej kulturze i sprawach społecznych, chcąc poszerzyć wiedzę o tym kraju w Polsce. Czuję na sobie dość dużą odpowiedzialność, bo mam w końcu realny wpływ na to jak Polacy widzą Chile. Moja praca jest wymagająca, dlatego trzeba mieć w sobie dużo pasji i oddania, by jej sprostać. Czasem mój telefon dzwoni o 3:30 w sobotnią noc po to by uczestniczyć w porannym programie na żywo w Polsce.
Choć może się to wydawać dziwne, Polska i Chile są do siebie dość podobne. Obydwa społeczeństwa cenią więzy rodzinne, obydwa są mocno katolickie. W Chile zaskoczył mnie tak silny kult Jana Pawła II. Kiedy mówię, że jestem Polką wiele osób z miejsca zaczyna mi o nim ochoczo opowiadać. To co jeszcze nadaje Polsce i Chile wspólny mianownik to fakt, że obydwa kraje przeżyły bardzo trudne czasy i muszą zmierzyć się w przeszłością. Historia mojego kraju pełna jest krwi, inwazji i wieloletnich rządów komunistycznych. Chile przeżyło dyktaturę. To wszystko sprawia, że Polacy i Chilijczycy mają wiele wspólnych cech.
Zauwazylam to samo w Kolumbii, jesli chodzi o kult Jana Pawla II. Jego wizerunki byly nie tylko w kosciolach, ale w bibliotekach, domach, no wszedzie… Zreszta juz od pary Latynosow uslyszalam, ze my, Polacy, jestesmy wlasnie takimi Latynosami Europy, ze wzgledu na rozne podobienstwa pomiedzy nami :).
Mi się zdarzyło kilka razy, że na moją odpowiedź,że jestem z Polski ktoś wyciągał portfel,a z niego…zdjęcie JPII. 🙂
Monika, wyszło super. I tekst i zdjęcie – muy buenas. 🙂
Daj znać, jak będziesz następny raz w eterze!
Hihi dzięki:) W wiadomościach Polskiego Radia jestem na co dzień, w programach publicystycznych od czasu do czasu. Będę dawać znać! 🙂
Hej,
Bardzo fajny blog. Masz od nas jeden punkcik w konkursie Blog Roku:)
Pozdrawiamy,
Republika Podróży
Oh! Bardzo dziękuję! 🙂 Pozdrawiam z południa Chile!